Czwarty Wymiar
...world wide watches...

Warsztat - Wlos w Poljocie 2209

Janek - 2010-08-12, 15:07
Temat postu: Wlos w Poljocie 2209
Jak wlozyc wlos do dzwigienki ktora go trzyma?Podczas regulacji deluksiaka metalowa koncowka trzymajaca wlos w polmostku balansu wypadla.Jak wlozyc ja z powrotem.Mechanizm juz wyjalem i odkrecilem polmostek balansu,ale jakos nie moge sobie poradzic z wlozeniem (-;
Ritter - 2010-08-12, 20:54

Najpierw zawsze zastanów się wcześniej czy wyjmować.... Bo potem możesz mieć problemy z ponownym włożeniem.... :mrgreen: :oops:
Teraz już całkiem na poważnie, cho powyższą radę weź sobie do serca. Wyjęcie pół mostka było niezbyt fortunnym. Mogłeś dokonać naprawy bez odkręcania. Rozumiem, że wypadł klocek do którego przymocowany jest włos a nie uwolnił się włos z klucza na przesuwce regulacji chodu.
Abyś nie narobił więcej szkód, w co jednak wątpię, postaram się poprowadzić cię w dobrym kierunku.
Musisz mieć cienki śrubokręt, 1mm płaski dobrze zaostrzony, inaczej nawet nie próbuj...
1. Nakręć werk bez balansu
2. Owym cienkim śrubokrętem przestaw widełki wychwytu w pozycję do środka werka. Po delikatnym dotknięciu powinny przeskoczyć same w nakręconym werku.
3. Odłóż werk, który jest już przygotowany.
4. Pół mostek powinien spoczywać na plecach balansem do góry. Włos nie powinien być skręcony, przytrzaśnięty etc. Powinien leżeć na tekturze + chusteczce higienicznej, filcu etc. Jeśli nie leży to trudno. Przenosząc poczynisz prawdopodobnie jeszcze większe spustoszenia...
5. Palcem jednej dłoni dociskasz pół mostek u podstawy do podłoża. Drugą ręką za pomocą śrubokręta odkręcasz o max. 2obroty śrubkę klinującą klocek z włosem. Powinno pójść łatwo. Jeśli nie jest na miejscu, wstawisz balans na miejsce w łożysko. Delikatnie!!! Czop!!!
6. Teraz będzie trudno choć nie najtrudniej. Jeśli masz cienką pensetę łapiesz delikatnie za włos u nasady klocka i i wstępni wstawiasz w otwór mocowania. Można to zrobić wykałaczką. Trochę żmudnej al. e zwykle dużo bezpieczniej jak nie masz wprawy. Najlepiej robić to pod szkłem powiększającym lub lupa.
7. Po wstawieniu wstępnym wykałaczką lekko naciskasz na podstawę klocka, tak by wepchnąć go do otworu. Powinien wskoczyć sam bez uciekania się do większej siły. To 'naprowadzanie" powinno go tam umieścić a nie siła wciskania.
8. Klocek na miejscu. Dokręcasz śrubkę patrz p.5 ale nie za mocno.
9. Teraz będzie trudno! Potrzebna penseta. Łapiesz pensetą za pół mostek i pierścień balansu tuż przy sfrezowaniu od strony przesuwki mocowania włosa. Nie za mocno by nie uszkodzić czopa al na tyle mocno by ci się wszystko nie rozleciało jak będziesz obracał pół mostek z balansem by wsunąć go na miejsce.
10. Niestety w P2609 nie ma lekko koło balansu wchodzi pod koło sekundowe a na domiar złego mostek kotwicy wychwytu jest okrągły więc g...uzik zobaczysz. Wsuwasz koło na miejsce. Jak wskoczy w łożysko a palec wychwytu w widełki to balans zacznie oscylować. Jeśli nie to trzeba delikatnie podnieść balans, obrócić o pewien kąt i sprawdź czy oscyluje. Robisz to gdy pół mostek balansu jest przykręcony lekko śrubą mocującą. Jeśli były podkładki między pół mostkiem a płytą werka to ich jeszcze nie wkładasz. Śrubkę wkręcasz po włożeniu pół mostka tak żeby tylko złapała. Jest po to tylko by się pół mostek nie zsunął inie zrobił prawdziwego bajzlu.
11. Palcami dociskasz lekko pół mostek do werku i jeśli trzeba korygujesz ustawienie balansu by wskoczył w górne łożysko na pół mostku.
12. Jeśli balans nie oscyluje to sprawdzasz w którą stronę trzeba go unieść i obrócić. Jeśli balans wychyla się swobodnie w prawo a gwałtownie zatrzymuje w lewo to trzeba go delikatnie obrócić by rubinowy palec wychwytu wskoczył w widełki, bo póki co jest po ich prawej stronie. Odwrotny przypadek sobie "dośpiewaj".
13.Jeśli zrobiłeś wszystko prawidłowo i balans oscyluje. to dokręcasz śrubkę mocującą pół mostka. Jeżeli są podkładki to dokręcasz śrubkę do chwili gdy balans zaczyna zwalniać. Następnie luzujesz o ~1 obrót podważasz pół mostek śrubokrętem, wsuwasz podkładki i dokręcasz śrubę.
14. Teraz kładziesz werk na boku i delikatnie dokręcasz śrubkę mocującą klocek.

Gdybyś nie zdjął pół mostka to wystarczyłoby pensetą wsunąć klocek na miejsce i wykonać p. 14.....

p.s.
Jeśli masz trupka to potrenuj na nim.
Jeśli mój tekst cię onieśmielił do działania zanieś to całe nieszczęście, tylko delikatnie, do zegarmistrza. Skoro mi zajmuje ta operacja max. 3 min. to on zrobi to w 1.
Jeśli to 23j P2209 i ma widełki do mocowania klocka włosa to od razu nieś do zegarmistrza.

Svedos - 2010-08-12, 23:08

Amen
Maxio - 2010-08-12, 23:36

...Ritter, Ty nie jesteś normalny - i odczytaj to jako hołd, że tak powiem



...masakra normalnie - jesteś zakręcony w tym co robisz na maksa...

Ritter - 2010-08-13, 20:38

Kumoter chciał procedurę to mu ją zapodałem. To tylko 14 punktów. Konserwacja manualnego to około 120 punktów a automatu o 10...20% więcej. W sumie nie ma się czego bać. Potrzebne są odpowiednie narzędzia, wprawa i nic więcej.
W przypadku P2209 z mocowaniem klocka w zatrzasku typu "jaskółczy ogon" jest ten problem, że potrzeba specjalistycznego narzędzia do wyjmowania i osadzania klocka. Jest ono prymitywnie proste. Nie mniej trzeba je zrobić. Chwilę temu rozłożyłem do czyszczenia mechanizm Wostok2409A, który będzie najprawdopodobniej sercem mojego 6. ulubionego zegarka :smile: . Mając stosowny przyrząd wyzwoliłem klocek w kilka sekund i to bez strachu o uszkodzenie jednego z ramion zatrzasku czy też włosa.

Wozu - 2010-08-18, 23:40

Maxio napisał/a:
...Ritter, Ty nie jesteś normalny - i odczytaj to jako hołd, że tak powiem

...masakra normalnie - jesteś zakręcony w tym co robisz na maksa...Obrazek


No zgodzę się z Maxiem w stu procentach :D

damiaszek - 2010-10-02, 21:03

Ritter napisał/a:

p.s.
Jeśli masz trupka to potrenuj na nim.
Jeśli mój tekst cię onieśmielił do działania zanieś to całe nieszczęście, tylko delikatnie, do zegarmistrza. Skoro mi zajmuje ta operacja max. 3 min. to on zrobi to w 1.
Jeśli to 23j P2209 i ma widełki do mocowania klocka włosa to od razu nieś do zegarmistrza.


Ma treningowego poljota z werkiem 2409, czy opisana procedura zadziała w tym przypadku? Generalnie zegarek jest uszkodzony - Zgięty włos. Nie nastawiam się 3 min. zabawę, raczej na 3 dniową.

p.s mam już zdemontowany mostek, uwolniony koniec włosa z klockiem i wyczepiony z zatrzasku widełek regulacyjnych, myślę że tak będzie go prościej prostować


Pozdrawiam
Damian

pomyslownik - 2010-10-02, 21:26

Ritter - jak zwykle szacun! Czytałem Twoje posty i to naprawdę dobra robota, często jak grzebię w jakimś werku np. bez tiredu do wyciągania wałka, tylko z klasyczną śrubką, mając na uwadze późniejsze męczenie się z wodzikiem półbeczki, mam w głowie Twoje ostrzegawcze opisy o ilości obrotów śrubek - taki drobiazg ale oszczędza wiele nerwów - dzięki.

PS. Masz doświadczenie z werkami poljota z kalendarzem? - Zawsze się męczę w finalnej fazie tuż przed założeniem samej tarczy datownika żeby mi te małe upierdliwe sprężynki leżały spokojnie - i ciekaw jestem czy masz może jakiś mały "myk".

Trzymaj się i pisz tak dalej !

Ritter - 2010-10-04, 23:19

Rozumiem, że piszesz o wersji 2416.2H. Składanie kalendarza jest w nim bardzo proste. Najpierw wkładasz sprężynkę mechanizmu przestawiania. Jeśli jej nie wyjąłeś to tym lepiej. Najpierw wkładasz wodzik przestawiania kalendarza zaczepem w lewo. Odginasz stosowną sprężynkę i umieszczasz na miejscu by docisnęła wodzik, smarujesz. Wkładasz koło zmiany kalendarza z krzywką od spodu tak by część najwęższa krzywki stykała się z wodzikiem. Lekko dociskasz na ośce koło i odginasz na dole w prawo wodzik aż zaskoczy na górnej krzywce. Kropla oleju na ośkę. Teraz blokada kalendarza. Wkładasz na miejsce pierścień kalendarza uprzednio lekko przesmarowując bieżnię pierścienia na płycie głównej. Wkładasz sprężynkę blokady kalendarza a następnie dźwigienkę blokady "ostrzem tasaka" do wewnątrz. Dociskasz sprężynkę po prawej na zaokrągleniu by nie odleciała a następnie dźwigienką obracasz tak by trzymając "ostrzem" koniec sprężynki wskoczyła między zęby pierścienia kalendarza. Oliwisz ośkę dźwigienki, krawędź po między dźwigienką a płytą werku oraz niewielką ilością zewnętrzną płaszczyznę dźwigienki. Wkładasz koło godzinowe uprzednio je smarując.
Smarujesz łożyska osi pośrednich bowiem nie wszystkie mają otwory w blaszce przykrywającej. Zakładasz blaszkę przykrywającą, przykręcasz 3 śrubki. Smarujesz krawędź po między kołem zmiany kalendarza a blaszką przykrywającą. I to koniec "męki".

Małe sprostowanie.
W P2614.2H koło godzinowe należy włożyć przed kołem napędu kalendarza bowiem z górnej zębatki tego pierwszego jest napędzane drugie. Dlatego właśnie nie stosuje się w P2614.2H Sprężynki dociskającej koło godzinowe od strony tarczy.

pomyslownik - 2010-10-05, 12:58

Ech... wszystko sprawnie opisujesz jak w mojej ulubionej technologii budowy maszyn, problem mam zawsze przy owych sprężynkach. No nic następnym razem opis wydrukuję sobie. A niedługo będę próbował skompletować damkę której też kalendarz rozbebeszyłem... W każdym razie dzięki za opis :)

A co u Ciebie na warsztacie?

Svedos - 2010-10-05, 13:07

Opisy Rittera są bardzo przejrzyste, czytać kumłotrowie gromadzić, przydadzą się.
Ritter - 2010-10-05, 20:33

Dosyć często spotykam opinie o trudności w składaniu kalendarza. Choćby z powodu sprężynek. Ja stosuję zasadę, że naciągana/naginana sprężynka musi być zawsze przytrzymana/zablokowana na zagięciu a wtedy nie odleci w siną dal.
Jak dla mnie składanie mechanizmu kalendarza zwykle jest jedną z łatwiejszych operacji. Elementy są duże, zwykle dźwigienki napinane sprężynkami dają się bezpiecznie zablokować na pierścieniu kalendarza.
Smarowanie kalendarza jest jak najbardziej wskazane łącznie z bieżnią jego pierścienia. Nie tyle by ulżyć mechanizmowi co zabezpieczyć całość przed rdzą i wilgocią. Robię tak bo zbyt wiele widziałem uszkodzeń w tym obrębie spowodowanych rdzą.

pomyslownik - 2010-10-05, 21:35

smarowanie jasna sprawa, ale przy okazji odlatujących sprężynek które synek w czasie porannego zwiedzania domowych podłóg mógłby namierzyć, jak już odlecą to biorę latareczkę - pod kątem świecę i wszystko się znajduje. Do tego Twój patent na matę robocza z filcu zdaje egzamin na 100% - zegarmajster się krzywił bo oni tylko klasyczne szkło, ale na filcu naprawdę nie odlatuje -

Pozwolę sobie mój skromny jak na razie pseudozegarmistrzowski kąci wkleić.
Generalnie mam duży warsztat , z racje zawodu, teraz u teścia ale tam to raczej grubsze maszyny - tokarki, pilarki itd. W domu jak dłubię przy łoczach to tak -

kolekcyjka na razie mieszka w pudłach, w tym jedno jest na części, narzędzia itd.



A w środku tak -



Najbliższy poważny zakup to jakiś ściągacz do szkiełek - stanowczo niepotrzebnie daje na tym zarobić zegarmajstrowi.



oczywiście kiedyś się zaoaptrzyłem w chiński zestawik narzędziowy za 30 zł - do dziś nic z niego nie używam...
Pincety elektroniczne, wkrętaczki tanie robione, no i podstawa - WYKAŁACZKI :mrgreen:

Sorry za OT, tak jakoś się zrobił, ale przyznaję że chętnie bym kat Rittera oblukał :)

Ritter - 2010-10-06, 19:40

No to chyba cię trochę rozczaruję. Mój "kąt" to 3. pensety, skalpel, 3 śrubokręty, 5 narzędzi własnej roboty/zaadaptowanych, gumka do ścierania, wykałaczki, papier ścierny - 4 rodzaje do ostrzenia śrubokrętów, płytka szklana, żyletka, nici, 2 oleje, 1 strzykawka z igłą zawierająca gęsty smar, pudełko z częściami, pudełko z werkami, chronokomparator, demagnetyzer, plastikowe miarki po syropie na tymczasowe części, nafta, alkohol izopropylowy, plastikowy zamykany pojemnik do kąpieli w nafcie, lupa, szkło powiększające, miękki pędzelek, zakrętki po napoju jako podstawki pod werki na czas "kwarantanny" po przeglądzie i... to wszystko. Jak zbiorę to do kupy w jedne pudełko to może także się pochwalę.
Twój Kumotrze zestaw to "wersal" i luksus. Zmieściłbym się w połowie tej Twojej przestrzeni i jeszcze by mi zostało miejsce na dużą kanapkę... :lol: .

pomyslownik - 2010-10-06, 23:59

:) Heh, po prostu od małego lubiłem warsztaty, nawet kiedyś o tym skrypt popełniłem, ale to dawne dzieje - Ritter - pytanko, bo zawsze coś trzeba wychwycić i się nauczyć - jakie zastosowanie znajduje w Twoich rekach żyletka? - coś z czyszczeniem tarcz czy jak?

Ja bym jeszcze dodał watę. Wkrętaki ostrzę na osełce drobniutkiej bo tarcz w szlifierce stołowej mi się nie chce zmieniać. Dalej - chronokomparatora zazdraszczam jak mniemam rynek wtórny? Kolejna sprawa demagnetyzer - rzeczywiście potrzebny?
A patent z zakrętkami pod werki kupuję od razu!

zozur - 2010-10-07, 09:56

Witam

Ritter chętnie zobaczyłbym Twoje narzędzia, zwłaszcza własnej roboty. Używasz olejów zegarmistrzowskich, czy jakiś innych? Sam zabieram się za "podłubanie" w zegarkach i zastanawiam się jakie oleje wybrać.

pomyslownik - 2010-10-07, 11:16

zozur - temat śliski bym rzekł, to znaczy lejący się jak olej - pamiętam dysputę z Zakazanego Forum kmziz (Kapitalistów Mizoginistów Zachodnich Ignorantów Zegarkowych), też ktoś nieśmiało spytał czym smarować - no i pojechali, mówię Ci zozur, jak sobie po pyskach dawali że aż miło , w stylu: Co? Syntetyk, nie wolno, Jak to TYLKO Moebius, Cooo??? itd. ubaw po pachy. :mrgreen:

Aż się boję co kumotr Ritter odpisze, w pięty nam pójdzie.

Ja jak już coś tam smaruję to mam dobrą oliwkę do maszyn precyzyjnych niemiecką - generalnie noname ale ładnie na niej chodzą werki więc co mi tam. :wink:

Rudolf - 2010-10-07, 12:37

pomyslownik napisał/a:
(Kapitalistów Mizoginistów Zachodnich Ignorantów Zegarkowych)
masz piątkę a nawet szóstkę za rozwinięcie skrótu :mrgreen:
pomyslownik - 2010-10-07, 13:01

Dziękuję - po polskiemu i gramatycznie to będzie bardziej może tak:
Kapitalistycznych Miałkich Zachodnich Ignorantów Zegarkowych -

choć mizoginistów jest lepsze - taki z nutką sklepów cynamonowych bo przecież Bruno Schultz bał się kobiet, a u nas Wiolkę wszyscy noszą na rękach

Ritter - 2010-10-07, 23:07

Cóż żyletka.... tarcza, papier, żyletka, dźwignia - wskazówki zdjęte. Dla tych co lubią rozwinięcie myśli żyletka służy choćby do ochrony powierzchni tarczy przed uszkodzeniem w czasie zdejmowania wskazówek. Czasami przy rozdzielaniu bębna sprężyny, rozdzielaniu płyt, ostrzeniu wykałaczek, ... .
W nakrętkach trzeba wytopić rozgrzanym nad kuchenką drutem wgłębienie na wałek naciągowy.
Smarowanie to moja największa tajemnica. Nie używam Moebiusa, Novostara, Nye, ...
Lekki olej do precyzyjnej mikro mechaniki o lepkości nieco mniejszej od Moebius9020, średni olej na bazie oleju parafinowego i syntetyków, do zadań specjalnych smar półsyntetyczny z dodatkiem MoS2, gęsty smar teflonowy (do wałków, uszczelek, sztyftów). A obecnie zaczynam coraz częściej używać smarowania suchego na bazie teflonu. Wyniki są więcej jak zachęcające. Do testów smarowania używam kilku UMF24-32. W nich najlepiej wyłażą wszelkie mankamenty danego smaru.
Ogólnie najgorzej jest z doborem oleju lekkiego. Jako średni olej można zastosować bardzo wiele olejów uniwersalnych, nawet tych do maszyn do szycia. Jak bym miał coś radzić to właśnie z takimi olejami należy zaczynać. Olej tego typu nie wybacza! Prawie od razu będzie widać "przelanie" w czasie smarowania.
Rosjanie w swoich werkach stosowali często smar grafitowy w bębnie do sprężyny naciągowej. A także w obrębie mechanizmu przekładni przeniesienia z wałka naciągowego.

pomyslownik - 2010-10-08, 10:17

No i wszystko jasne, za żyletkę Nobel. :grin:
Svedos - 2010-10-08, 11:06

Patent z żyletką bezcenny.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group