OK, nie musiały paść tak doniosłe słowa, jednak gdybyś swą myśl skierował ogólnie , a nie kierując w konkrętną osobę, przyjęty wcześniej mój punkt widzenia odnośnie dobrych intencji z Twojej strony byłby niezmienny.
Widzisz, zrobiła się lekka kicha, ale gdybyś od razu jako osoba oczytana i nauki napisał chłopakom co i jak, to uwierz, że ja nawet bym już nie zabierał tu głosu nawet jakbyś się pomylił.
Wracając do pilników, co by zaraz sobie osoby nie pomyślały " o ja, to były miszcze" to one były w użyciu najczęściej do częściowego wykańczania koków i płyt, przy czym w płytach do usuwania zadziorów po biciu ich prasą .
Roboty ręcznej było trochę więcej, ale bez przesady nie na tyle by myśleć jaki ten człowiek w tamtych czasach był upośledzony i jakie to dłubanki uskuteczniał, by w konsekwencji otrzymać przedmiot na kształt zegarka kieszonkowego. W większych zakładach szczególnie gdzie zamówień było wiele działał już system jaki znamy i dziś - ktoś robił tarcze, ktoś inny łańcuszki, a jeszcze ktoś koperty, wprowadzano produkcję liniową.
P.S. W tamtym okresie podróby były normą, a więc na prosty rozum i produkcja musiała być przyjazna skoro się chciało.
Odpowiedz do tematu
:
Ostatnio zmieniony przez kaido2 2016-01-28, 22:45, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kaido2 2016-01-28, 22:45, w całości zmieniany 1 raz
Pozdro!!!
:
Pax vobiscum. Teraz ja będę tym przytralalajęcym się.
Wskazując tę właśnie stronę, miałem zamiar bardziej pod kątem "flaczków" pokazać wychwyt kolebnikowy takim, jakim swego czau zobaczył go Piotr Henlein z Norymbergi: nie w topornym zegarze publicznym, ale w noszonym zegarku.
A jakbym już chciał pokazać "coś nadzwyczajnego" (czyli jakim to oblatany), pokazałbym na przykład czwarty chronometr Harrisona, a nie jakąś pozytywkę dla pustaków. A i tak u większości kumotrów zapewne wywołałyby reakcję typu "owszem, bardzo ładne".
Gburgh.
Wskazując tę właśnie stronę, miałem zamiar bardziej pod kątem "flaczków" pokazać wychwyt kolebnikowy takim, jakim swego czau zobaczył go Piotr Henlein z Norymbergi: nie w topornym zegarze publicznym, ale w noszonym zegarku.
A jakbym już chciał pokazać "coś nadzwyczajnego" (czyli jakim to oblatany), pokazałbym na przykład czwarty chronometr Harrisona, a nie jakąś pozytywkę dla pustaków. A i tak u większości kumotrów zapewne wywołałyby reakcję typu "owszem, bardzo ładne".
Gburgh.
"We offer best solutions in search of a problem"
:
Patrze, pacze, kombinuje pozytywki tam nie widzę, a najpopularniejszy wzór mechanizmu z wychwytem łopatkowym z tradycyjnym zasilaniem w postaci bębna wyrównawczego z łańcuszkiem galla.
Uch, ale się namundrowałem...
Uchuchuch....
Uch, ale się namundrowałem...
Uchuchuch....
Pozdro!!!
:
Uczciwszy uszy, jak kuń dozorcego po marchewce
Gbonk.
kaido2 napisał/a: |
Uch, ale się namundrowałem... |
Uczciwszy uszy, jak kuń dozorcego po marchewce
Gbonk.
"We offer best solutions in search of a problem"
:
moje umiejętności ograniczają się do wpasowania zegarka do nowej obudowy, lub wymiany
balansu, nawet kamienia (zdarzyło się) nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie
balansu, nawet kamienia (zdarzyło się) nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie
:
Darku, tak jak już wcześniej napisałem moim celem nie jest czepianie się Marcina - uważam że ma dużą wiedzę - ale czasami nie zgadzam się z Jego poglądami.
U Marcina wszystko jest proste, łatwe do zrobienia, tanie w zakupie ....
Ja mam kompletnie inne doświadczenia.
I mimo że udało mi się zgromadzić dość sporo starych narzędzi zegarmistrzowskich to nie podjąłbym się wykonania mechanizmu zegarka nawet we 12 miesięcy.
Na przełomie XVIII / XIX wieku kiedy powstawały szpindle nie było mowy o żadnej linii produkcyjnej zegarki - wszystko robiło się raczej "chałupniczo" ew. systemem gniazdowym czyli były warsztaty wyspecjalizowane w produkcji tarcz, kopert, płyt i.t.d. Płyty były docinane i grawerowane ręcznie, toczone i wiercone przy pomocy ręcznych tokarek i wiertarek. Dlatego też wzbudzają mój podziw i dlatego pozwoliłem sobie oponować twierdzeniu Marcina "że nie widzi nic nadzwyczajnego w tym zegarku".
Żeby było jasne nie pretenduję do żadnego "guru" na tym forum ale w miarę posiadanego czasu i wiedzy staram się nią dzielić z innymi. I nigdy nie twierdzę że tylko ja mam rację.
Co do zakładu to bardzo chętnie go podejmę z każdym kto zgłosi chęć wykonania od podstaw "szpindlaka" kieszonkowego w 6 miesięcy.
Pozdrawiam
Roman
diverofobia napisał/a: |
......nigdy nie podjąłbym się produkcji zegara, 3 miesiące na osobę to super wynik, myślę Romku że faktycznie się czepiłeś pisząc czy on da radę to zrobić- znaczy Kaido , (zawsze możesz sprawdzić - załóż się, ale zakłady tutaj na forum mają złą tradycję bo ludzie niehonorowi- nie piszę że Ty niehonorowy- cenię wszystkich oprócz tych co znikli w mej świadomości), no macie wiedzę i moglibyście być tu guru, Marcin jest bo tak wiele napisał nie tylko na tym forum, a Ty Kieszonkowe tak jak Marcin napisał wykaż się wiedzą a nie tylko pisaniem o Twoich zamiarach lub kamieniach dla Marcina, (piszę Romku bo Cię lubię , bo masz pewne osiągnięcia i cenię Cię, czasami tak bywa że nawet jak ktoś nie umie przelać na papier swej wiedzy to może być guru!!! no Panowie |
Darku, tak jak już wcześniej napisałem moim celem nie jest czepianie się Marcina - uważam że ma dużą wiedzę - ale czasami nie zgadzam się z Jego poglądami.
U Marcina wszystko jest proste, łatwe do zrobienia, tanie w zakupie ....
Ja mam kompletnie inne doświadczenia.
I mimo że udało mi się zgromadzić dość sporo starych narzędzi zegarmistrzowskich to nie podjąłbym się wykonania mechanizmu zegarka nawet we 12 miesięcy.
Na przełomie XVIII / XIX wieku kiedy powstawały szpindle nie było mowy o żadnej linii produkcyjnej zegarki - wszystko robiło się raczej "chałupniczo" ew. systemem gniazdowym czyli były warsztaty wyspecjalizowane w produkcji tarcz, kopert, płyt i.t.d. Płyty były docinane i grawerowane ręcznie, toczone i wiercone przy pomocy ręcznych tokarek i wiertarek. Dlatego też wzbudzają mój podziw i dlatego pozwoliłem sobie oponować twierdzeniu Marcina "że nie widzi nic nadzwyczajnego w tym zegarku".
Żeby było jasne nie pretenduję do żadnego "guru" na tym forum ale w miarę posiadanego czasu i wiedzy staram się nią dzielić z innymi. I nigdy nie twierdzę że tylko ja mam rację.
Co do zakładu to bardzo chętnie go podejmę z każdym kto zgłosi chęć wykonania od podstaw "szpindlaka" kieszonkowego w 6 miesięcy.
Pozdrawiam
Roman
:
Sądzę, że czym innym jest wykonanie mechanizmu przez nawet nieźle wyposażonego zegarmistrza "naprawczego", niż przez nawet XVII wieczny warsztat, zorientowany na produkcję. Na pewno doświadczenie, więcej czeladników, gotowe wzorniki, sztance, pewnie i maszyny. Henlein, Lepine, Harrison, Breguet, Mudge i inni konstruowali głównie palcem wskazującym.
G.
G.
"We offer best solutions in search of a problem"
:
Romku, nie lubię jak kłótnia wynika z niedomówienia i kłócą sie koledzy, Marcin mógł się zdenerwować bo napisałeś przecież : "Nie wiem czy potrafisz nie w 3 ale w 6 miesięcy wykonać ręcznie taki zegarek", a ja próbowałem i próbuję załagodzić, czy pretendujesz czy nie , czy chcesz czy nie masz pewne osiągnięcia typu luma i ja mam prawo do oceny tego co Kaido i Ty zrobiłeś zwłaszcza iż oceniam Was dobrze (pozwalam sobie na tę nieskromność), Marcin ma duże zasługi dla naszego działu i należy mu się szacun- taki ma u mnie i bedę go bronił przed osobistymi wycieczkami, Twoja wypowiedź zawiera wiele prawd najprawdziwszych, ale ten powyższy cytat był moim skromnym zdaniem nie na miejscu - zwykłe faux pas (tak mniemam i może tego nie zauważyleś nawet), spierajmy sie na argumenty nie ad personam ; dobrze że Jacek zabrał głos - Jacek , Panowie
vintage to całkiem fajny kącik, jeśli połączymy siły lub co najmniej zrezygnujemy z kłótni to więcej osiągniemy i vintage będzie kwitło, możemy się spierać merytorycznie i dowcipkować, albo nawet łachać bo to służy rozwojowi
Romku napisałem bo nie zaliczam Cię do osób których znać nie chcę , pozdrawiam
Kieszonkowe napisał/a: | ||
Darku, tak jak już wcześniej napisałem moim celem nie jest czepianie się Marcina - uważam że ma dużą wiedzę - ale czasami nie zgadzam się z Jego poglądami. U Marcina wszystko jest proste, łatwe do zrobienia, tanie w zakupie .... Ja mam kompletnie inne doświadczenia. I mimo że udało mi się zgromadzić dość sporo starych narzędzi zegarmistrzowskich to nie podjąłbym się wykonania mechanizmu zegarka nawet we 12 miesięcy. Na przełomie XVIII / XIX wieku kiedy powstawały szpindle nie było mowy o żadnej linii produkcyjnej zegarki - wszystko robiło się raczej "chałupniczo" ew. systemem gniazdowym czyli były warsztaty wyspecjalizowane w produkcji tarcz, kopert, płyt i.t.d. Płyty były docinane i grawerowane ręcznie, toczone i wiercone przy pomocy ręcznych tokarek i wiertarek. Dlatego też wzbudzają mój podziw i dlatego pozwoliłem sobie oponować twierdzeniu Marcina "że nie widzi nic nadzwyczajnego w tym zegarku". Żeby było jasne nie pretenduję do żadnego "guru" na tym forum ale w miarę posiadanego czasu i wiedzy staram się nią dzielić z innymi. I nigdy nie twierdzę że tylko ja mam rację. Co do zakładu to bardzo chętnie go podejmę z każdym kto zgłosi chęć wykonania od podstaw "szpindlaka" kieszonkowego w 6 miesięcy. Pozdrawiam Roman |
Romku, nie lubię jak kłótnia wynika z niedomówienia i kłócą sie koledzy, Marcin mógł się zdenerwować bo napisałeś przecież : "Nie wiem czy potrafisz nie w 3 ale w 6 miesięcy wykonać ręcznie taki zegarek", a ja próbowałem i próbuję załagodzić, czy pretendujesz czy nie , czy chcesz czy nie masz pewne osiągnięcia typu luma i ja mam prawo do oceny tego co Kaido i Ty zrobiłeś zwłaszcza iż oceniam Was dobrze (pozwalam sobie na tę nieskromność), Marcin ma duże zasługi dla naszego działu i należy mu się szacun- taki ma u mnie i bedę go bronił przed osobistymi wycieczkami, Twoja wypowiedź zawiera wiele prawd najprawdziwszych, ale ten powyższy cytat był moim skromnym zdaniem nie na miejscu - zwykłe faux pas (tak mniemam i może tego nie zauważyleś nawet), spierajmy sie na argumenty nie ad personam ; dobrze że Jacek zabrał głos - Jacek , Panowie
vintage to całkiem fajny kącik, jeśli połączymy siły lub co najmniej zrezygnujemy z kłótni to więcej osiągniemy i vintage będzie kwitło, możemy się spierać merytorycznie i dowcipkować, albo nawet łachać bo to służy rozwojowi
Romku napisałem bo nie zaliczam Cię do osób których znać nie chcę , pozdrawiam
:
Z brakiem światła sztucznego, takiego jak znane obecnie, radzono sobie korzystając ze światła naturalnego. Słońce całkiem dobrze świeci W zasadzie jest niedoścignionym wzorcem Wydajność zegarmistrzów miała się, zapewne, nijak do wydajności szwaczek (czas pracy w ciągu doby)
Ostatnio zmieniony przez JohnSmith 2016-01-31, 23:33, w całości zmieniany 1 raz
buran napisał/a: |
mnie najbardziej zastanawia jak sobie radzili z brakiem światła???musieli pracować przy świecach bo do wynalezienia lampy naftowej zostało jeszcze sto lat.w jakimś programie rekonstrukcyjnym widziałem że kobiety przy szyciu korzystały z pękatych butelek napełnionych wodą które pozwalały skupić światło świecy,może tak to wyglądało? |
Z brakiem światła sztucznego, takiego jak znane obecnie, radzono sobie korzystając ze światła naturalnego. Słońce całkiem dobrze świeci W zasadzie jest niedoścignionym wzorcem Wydajność zegarmistrzów miała się, zapewne, nijak do wydajności szwaczek (czas pracy w ciągu doby)
Ostatnio zmieniony przez JohnSmith 2016-01-31, 23:33, w całości zmieniany 1 raz
John Smith
:
Szpindlelek jest kolejną pozycją na liście zakupów. Póki co na alle dorwałem "prawdziwego" anglika z wychwytem kotwicowym angielskim. 19 kamieni, adjusted, i ma prawdziwy angielski wychwyt kotwicowy - nie mogę się doczekać aż dojdzie
Wrzucę fotki
Wrzucę fotki
Ну, погоди!
:
...to czekamy
:
Mechanizm Rotherham sygnowany Reid & Sons - marką wciąż istniejącego zakładu jubilerskiego z Newcastle.
Bardzo dobry, 19 kamieniowy mechanizm (nakrywki na wychwycie) z wychwytem kotwicowym angielskim uchodzi za jeden z najbardziej udanych mechanizmów produkowanych w UK.
Piękny stan, cyka też fajnie
Na razie tyle, jak (jeśli) rozbiorę, pokażę więcej
Bardzo dobry, 19 kamieniowy mechanizm (nakrywki na wychwycie) z wychwytem kotwicowym angielskim uchodzi za jeden z najbardziej udanych mechanizmów produkowanych w UK.
Piękny stan, cyka też fajnie
Na razie tyle, jak (jeśli) rozbiorę, pokażę więcej
Ну, погоди!
:
Ostatnio zmieniony przez Jacek. 2016-03-31, 19:55, w całości zmieniany 1 raz
Jest na czym oko zawiesić, i z zewnątrz, i wewnątrz. Surowa, morska tradycja.
G.
G.
Ostatnio zmieniony przez Jacek. 2016-03-31, 19:55, w całości zmieniany 1 raz
"We offer best solutions in search of a problem"
:
...ja pierdziu półmostek koła wychwytowego i wychwytu jest genialny... i te "dziwaczne" dwa rodzaje śrubek na balansie...
...Paweł
...Paweł
:
Odpowiedz do tematu
Pólmostek jest świetny
Cieszy też prawdziwy wychwyt angielski z nakrywkami w łożyskach...
Wkręty...
I Szwajcarzy i Amerykanie robili podobnie - w wyższej klasy zegarkach są w kole balansowym 4 wkręty do precyzyjnej regulacji. Tylko u nich to były zwykłe wkręty na długim gwincie, a tu mamy małe śrubeczki wkręcone od drugiej strony, na które zakłada się złote nakrętki.
Jak rozumiem nakrętki mogą mieć różna masę, w zależności od potrzeb? Pewnie dobierano je podczas końcowej regulacji...
Cieszy też prawdziwy wychwyt angielski z nakrywkami w łożyskach...
Wkręty...
I Szwajcarzy i Amerykanie robili podobnie - w wyższej klasy zegarkach są w kole balansowym 4 wkręty do precyzyjnej regulacji. Tylko u nich to były zwykłe wkręty na długim gwincie, a tu mamy małe śrubeczki wkręcone od drugiej strony, na które zakłada się złote nakrętki.
Jak rozumiem nakrętki mogą mieć różna masę, w zależności od potrzeb? Pewnie dobierano je podczas końcowej regulacji...
Ну, погоди!