Kupiłem na eBayu nowego Poljota stylizowanego na B-Uhr z mechanizmem 2614 (czyli całkiem przyzwoitym, sprawdzonym werkiem).
Zegarek wylicytowałem za 74 EUR (ok 290 zł), czyli w całkiem przyzwoitej cenie (sprzedawca ma takie same w opcji "kup teraz" za 129 EUR).
Sprzedawca z Moskwy, wydawał się być pewnym. Zarejestrowany jako firma, 100% pozytywów (ok 260, wszystkie za podobne zegarki).
Przesyłka dotarła po okołu 2 tygodniach. Pierwsze co zrobiłem, to odkręciłem dekiel... jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem takie coś:

Na moje oko, nie jest to Poljot 2614, tylko najprostszy chińczyk ZSH...
Po chwili spostrzegłem na szkiełku jakaś skazę - jest to metalowy opiłek, od wewnętrznej strony!
Napisałem do sprzedawcy maila, w dość ostrym tonie. Cisza. Po 3 dniach kolejnego. Znów cisza. Kolejnego dnia założyłem spór na PayPalu, wystawiłem mu negatywa i napisałem kolejnego maila, z informacją iż czekam do piątku i przekształcam spór w roszczenie, zgłaszam handel podróbkami na policję i do Poljota w Rosji. Tym razem sprzedawca odpisał. Podobno w yjechał, był 1000km od Moskwy, nie miał dostępu do internetu... bla bla bla... a zegarek jest oryginalny, kupiony w sklepie Poljota w Moskwie i najprawdopodobniej jest to nowy typ werka 2614... Co Wy na to?

Niemniej pieniądze mi oddał, a zegarek mam mu odesłać

Aha, na aukcji zegarek wyglądał tak (zdjęć mechanizmu nie było):


