Na szczęście nie stwierdzam
brylancikosis multiplex
Jak się przyjrzeć uczciwie, to takie znów dziwne te zegarki nie są - żaden steampunk ani odp... w kosmos żyrandol, jakaś myśl przewodnia jest, nosić się da i czas pokazuje. Dla ludzi z kultury dalekiej od morza na pierwszy rzut oka koncepcja może nie pasować do niczego znanego, utylitarnego. Pomimo iż twórcy akcentują nawiązania także do techniki lotniczej, te zegarki to sedno wielkich regat oceanicznych; piękny sport i przemysłowy poligon w jednym - synteza wyczynowego jachtu, "maszyny regatowej" - z jej kosmicznymi technologiami i materiałami oraz konstrukcją podporządkowaną tylko i wyłącznie prędkości w trasie. Swoisty żaglowy odpowiednik formuły 1.
A że na takiej łódce mieszkać się raczej nie da, jak i bolidem wyścigowym jeździć do pracy - to "insza inszość".
W samym wzornictwie wszystko jest raczej spójne. Logo co prawda sobie wymyślili jak odrodzona Inkwizycja - pasuje do zegarków jak hafty Richelieu do sztormiaka - ale wskazówki i tarcze można chyba uznać za niezłe.
Dr Wotan Purkhaffke.