Pierścień surowy miał ok 1,7mm ale po szlifowaniu pewnie 1,5 - 1,6mm.
Dobra, wyciągnąłem je dziś z rana, zamontowałem paski i spojrzałem krytycznie na te schodkowane studnie. Trzeba tak, z dystansem, żeby nie było potem żalów. No i po zastanowieniu stwierdzam, że to jest ... mój najlepszy dotąd projekt!
Wygląda to tak zajebiaszczo, że postaram się powtórzyć ten patent przy kolejnych zegarkach. Szczególnie podoba mi się to, że indeksy minutowe odbijają się w pierścieniu. Rzekłbym, że jestem, w duchu Św. Franciszka z Asyżu, obrzydliwie z siebie zadowolony.
No ale pomysł ze ściętym pierścieniem uważam za bardzo perspektywiczny. Zapamiętam to sobie.
Foch und Ch.