1. Nowy zegarek do noszenia, którego nie lubię: +-15s to dużo i mnie wkurza... bo w ogóle cały mnie wkurza, nie wiem, po co go kupiłem i jeszcze chodzi niedokładnie

2. Nowy zegarek do noszenia, który lubię: +-15s ujdzie
3. Nowy zegarek do noszenia, który uwielbiam: nie mierzę, byle bym nie musiał codziennie ustawiać (i w tym mechanizmie Prim niestety musiał zostać otwarty i podregulowany

4. Stary zegarek do kolekcji, którego nie lubię: mam to w nosie, najwyżej pójdzie na części
5. Stary zegarek do kolekcji, który lubię: Jak po całym dniu nie widać ewidentnej odchyłki - może być
6. Stary zegarek do kolekcji, który uwielbiam: j/w, ale jak "zrobi" 15 minut, to niech mu będzie...
7. Stary dezel na tyle rzadki, że szkoda rozbierać: byle chodził tak mniej więcej z fabryczną częstotliwością, więcej nie oczekuję (co nie znaczy, ze nigdy się nie staram, bo jak balans jest juz mocno nadwyrężone czy modyfikowany, to nie szkoda w nim grzebać

8. Czasami zegarek jest na tyle ładnie zachowany, lub na tyle rzadki, że toleruję fakt, że w ogóle ledwo chodzi, czy tylko w jednej pozycji... Nie lubię mechanizmów niekompletnych i częściowo rozmontowanych (np balans osobno), ale niechodzące też mogą być, jeśli "jako całość" są z punktu widzenia kolekcjonera ciekawe...
Wyjątek stanowią zegarki, które czasem noszę - te staram się wyregulować tak do tej minuty czy góra dwóch...
Zważywszy że prezentowany Elgin to kategoria siódma, nie będe go dalej niepokoił, chyba że mnie najdzie ochota żeby sobie poćwiczyć
