Kopertę ciężko będzie dostać... Już nawet założyłem podstronkę "kolekcjonerskie mechanizmy", bo po prostu dostanie koperty to niemal "mission impossible".
Podkładki pod mostek balansu to z jednym wyjątkiem "chałupnictwo" do granic, ale sa powszechnie stosowane, oczywiście w rozsądnym zakresie.
ideałem jest, gdy oś jest tylko ciut za wysoka i stosuje się podkładkę pod cały półmostek (tzn podkładkę idealnie o kształcie tej części, która dotyka głownej płyty.
Taka podkładka symetrycznie unosi cały mostek, czyli nie zmienia nachylenia mostka w stosunku do płyyt (mostek jest idealnie poziomo).
Druga opcja, to podkładka tylko po jednej stronie śruby mocującej:
- włożona od strony balansu powoduje uniesienie łożyska, ale i przez to łożysko jest nieco krzywe. Alternatywnie niektórzy zegarmistrze stosowali delikatne uderzenia w płytę główna żeby mostek gorzej po tej stronie przylegał.
- włożona od strony zewnętrznej w stosunku do śrubki mocującej powoduje, że łożysko delikatnie opada i zmniejsza to luz pionowy balansu.
Jest to doskonałe doraźne rozwiazanie w sytuacji, jaką miałem z moim super-wczesnym Elginem:
W tym Elginku jest taka trudna sytuacja - widać musiał płasko upaść, bo jeden z czopów osi jest przypłaszczony delikatnie na końcu (nie zgięty tylko nieco spłaszczony).
Efekt jest taki, ze na tym czopie działa dobrze, a jak się go odwróci, to ta pogrubiała część wchodzi w łożysko i balans natychmiast się blokuje. Zastosowanie takiej podkładki zmniejszającej dystans między łożyskami do minimum powoduje, że balans nie moze opaść i przestaje się blokować. Proste
Oczywiście - najlepiej poprawić czop, ale do tego potrzeba sprzętu. A z przyczyn czysto finansowych nie można każdemu zegarkowi z kolekcji fundować kapitalnego remontu, jesli zwykła podkładka rozwiązuje sprawę - te zegarki i tak nie pracuują na co dzień.