Co to Prim prawie każdy kolekcjoner wie, co to Maunfacture Prim - myślę, że spora część z nas także, ale dla pewności przypomnę. Manufaktura Prim to firma powstała na zgliszczach znanego czechosłowackiego producenta zegarków. Z początku produkowała swoje zegarki na mechanizach ety, które z czasem zastąpiono własnymi, opartymi na dokonaniach czechosłowackich konstruktorów. Primy są piękne, "kultowe" i... cholernie drogie, jak to manufakturowe zegarki niestety. Primek, odkąd znalazłem ich strone po raz pierwszy, był moim marzeniem, ale ceny niestety były zaporowe. Jednak dzisiaj udałem się do naszych południowych sąsiadów, do przygranicznego Nachod'u, na umówioną wizytę z menedzerem sprzedaży czeskiego producenta. Nie (a raczej nie tylko) porozmawiać o firmie, zegarkach w ogóle i w szczególe, ale przede wszystkim, żeby odebrac osobiście moja Lineę 40. Tak, to nie pomyłka - mam takie cudo. Kilka osób, które tu popuka się w czółko prosze jednak o pozostanie, już wyjaśniam. Pomysł zakupu Prima zrodził się w mojej czaszce nie tak dawno, jakieś 3 tygodnie temu po mojej sławetnej wyprzedaży. Oczywiście za część kasy chciałem sobie kupić coś wyjątkowego, niesamowitego, ale przeglądając internet nic nie przychodziło mi do głowy. I wtedy mnie oświeciło - a może Prim??? Wszedłem sobie na ich stronę i... cóż, to nie miała byc taka część tej kasy

. Ale cóż, decyza została w zasadzie już podjęta, i teraz pozostawało tylko się z Primem skontaktować w tej sprawie. I tak zostałem właścicielem Prima...
Mamy tu manufakturowy zegarek full-wypas, w cudnym drewnianym pudełku i z certyfikatem dla danego egzemplarza. A jak to wygląda z bliska??? Na fotkach - koszmarnie zwyczajnie. I w teorii w istpocie tak jest. Mamy tu stal nierdzewną, srebrną tarczę ze zwykłym nadrukiem, szafirowe szkła... taki tam... na oko trzeba by odjąć z jedno zero od ceny.
Musicie jednak pamiętać, ze fotograf ze mnie (powiedzmy) taki sobie, a i zdjęcie nie oddaje jakości materiałów i (do końca) wykonania.
O - tu juz jakby ciut lepiej, nie

???
bez żartów - ten zegarek jest kosmiczny. Wykonany i zmontowany idealnie. Stalowa koperta, wypolerowana na błysk, z matowym wykończeniem między uszami, przecudne, lekko wypukłe szafirowe szkło prosta i elegancka koronka... tu się nie ma do czego doczepić (ale powiedzmy szczerze - po prostu nie może być

).
Całości dopełnia bardzo elegancki brązowy pasek z zapięciem z logo firmy i....
... ano właśnie. Mechanizm. Manufakturowy in-house, Prim cal. 98, będący po prostu ulepszonym (dodam, że chyba tylko jakościowo) czechosłowackim cal.96. Na początek wady, żeby mieć to za sobą... po pierwsze, mało wyrafinowany automat jednokierunkowe ze ślizgowym łożyskiem. Po drugie... on nie ma szybkiej zmiany daty!!! Jak w Wostokach

. Podejrzewałem to przed zakupem, ale jednak trochę mnie to zdziwiło... widać nie jest prosto to przekonstruowac... A zalety - cóż. mamy genialna jakośc wykonania i wykończeń - on jest po prostu prześliczny. No i to in-house. 2892A2 może i jest technologicznie lata świetlne do przodu, ale... może to zabrzmi nieco dziwnie - to tylko ETA. A to jest Prim, z Primem w środku. i dokładnie o to mi chodziło.
Oczywiście do podziwiania pod drugim szkiełkiem... Cudo-bóstwo
Ot - piekny zegarek i kawał pięknej historii. A przy tym paru pasjonatów, którym chciało sie wskrzesić legendę. I chwała im za to!