Moja słabość do zegarków zza północnej granicy objawia się nader często, w wyniku czego w mojej kolekcji znajdują się już 4 zegarki z Rosyjskim rodowodem, a kolejne systematycznie kuszą. Z czego to wynika? Może po prostu ich design bardziej mi odpowiada, a może jest to związane z sentymentem? Niestety poza mną jest jeszcze spora rzesza zwolenników zegarków ze słynnym napisem made in Russia, co także dostrzegli ich dystrybutorzy. Efekt był łatwo przewidywalny - ich ceny błyskawicznie poszybowały w górę a większość noworusków przestała być tak mocno konkurencyjna. Czy aby jednak wszystkie zegarki produkcji rosyjskiej muszą kosztować sporo?
Na forach zegarkowych w wątkach nadgarstkowych nie brakuje nowych zegarków rosyjski a także tych ciut starszych, na których dumnie widnieje jeszcze napisane cyrylicą CCCP. Także rynek wtórny z tymi produktami ma się całkiem nieźle. Spora tradycja rosyjskiego zegarmistrzostwa spowodowała, że z czasem pojawiło się kilka modeli które zapisały się w historii.
Jednym z nich jest niewątpliwie Amfibia, czyli najbardziej rozpoznawalny zegarek nurkowy produkcji radzieckiej. Model ten stał się już niemal kultowy, często także pojawia się na portalach aukcyjnych, gdzie egzemplarze w idealnym stanie są mocno poszukiwane oraz osiągają całkiem niezłe ceny. Na spore zainteresowanie historycznym modelem uwagę zwrócił także producent, dzięki czemu w roku 2007 na rynku pojawiła się reedycja Amfibi Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż pierwsza partia rozeszła się niemal natychmiast i to pomimo dość sporej jak na Vostoka ceny. Niemalejący popyt spowodował, że model ten został wprowadzony na stale do oferty.
Dość znaczna różnica w cenie pomiędzy reedycją amfibii a jej pierwowzorem dostępnym na rynku wtórnym spowodowała, że powstała luka, którą dość szybko zapełniły różnej maści składaki. Zegarki z odnowionymi dziwnymi sposobami tarczami, kopertami typu NOS (New old Stock), oraz odświeżanymi bezelami bez trudu znajdowały nabywców. Tym razem także marketingowcy z Vostoka dostrzegli to zjawisko i tak dochodzimy do bohaterki niniejszej recenzji - czyli Vostoka Amfibii Classic o symbolu 090.
Pierwszy raz nową amfibię classic jak to często bywa wypatrzyłem w nowych nabytkach u jednego z miłośników zegarków rosyjskich na forum CW (to przez Ciebie Sylwek ). Poor Man 1967, bądź 1967 design, bo i tak bywa nazywana wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Niestety, zegarka tego nie dało się kupić na naszym rynku i w ten oto sposób zostałem zmuszony do dokonania pierwszego zakupu w Rosji - co ciekawe - nie bolało. Całkiem sensowna cena wynosząca 1/3 reedycji 1967 oraz możliwość zapłaty paypalem ułatwił spontaniczne podjęcie decyzji. Także nowe podejście do mojej pasji spowodowało, że pomimo braku koncepcji na ten zegarek w swojej kolekcji mogłem bezstresowo się nim chwilę pocieszyć i przekonać czy aby nie warto znaleźć na niego miejsce w pudełeczku.
Po prawie 4 tygodniach oczekiwania w skrzynce w końcu czekało na mnie awizo. W środku malutkiej paczuszki znajdował się dodatkowy pasek oraz czarne plastikowe pudełeczko z napisem Wostok. Po jego otwarciu w oczy rzuca się charakterystyczna koperta przypominającą beczkę. To właśnie jej kształt jest przyczyną tego potocznie używanego nazewnictwa. Pomimo 41mm szerokości oraz rozmiaru od „ucha” do „ucha” wynoszącego sensowne 48mm na ręce Amfibia sprawia wrażenie znacznie większej. Jest to efektem braku typowych uszu, przez co zegarek zyskuje na masywności. To co mnie początkowo zniechęcało do zakupu amfibii była w całości polerowana koperta 090-tki. Tym bardziej ucieszył mnie fakt, że na stronie sklepu pojawiły się nowe wypusty z dodanym M na końcu nazwy. Różnica właśnie polega na wykończeniu koperty, która to jak w testowanym wypadku jest piaskowana, chociaż gradacja tego zabiegu jest dość niska, dzięki czemu uzyskano ciekawy efekt (jeden z forumowych kolegów nazwał ten zabieg orzechowaniem) . Dla mnie najważniejsze jest, że beczka wygląda w tym wykonaniu po prostu znacznie lepiej i swoim wyglądem nawiązuje do wersji 1967. Na godzinie 3 znalazła się spora, prosta zakręcana koronka, która niestety nie posiada żadnego logo a jej kształt może powodować, że przy luźnym stylu noszenia zegarka istnieje ryzyko wpijania się w nadgarstek. Pozbawiona jest on jakiejkolwiek sprężynki, stąd samo zakręcanie jej jest bardzo proste a gwint chwyta póki co pewnie.
Zwieńczenie koperty stanowi mosiężny, chromowany bezklikowy bezel, pracujący z wyczuwalnym oporem oraz będący idealnym odwzorowaniem historycznego modelu. Posiada on naniesioną skalę minutową, która wypełniono farbą, czerwoną dla pierwszego kwadransa oraz czarną w pozostałej części. Tarcza, która znajduje się pod mocno wypukłym szkłem wykonanym z pleksi jest najsłabszym elementem zegarka. Na czarnym matowym tle znalazły się nadrukowane sporą ilością białej farby indeksy godzinowe a także napisy – amfibia, 31 kamieni, oraz cyrylicą – wykonano w Rosji. Wielka szkoda, że producent nie pokusił się o użycie jakiekolwiek masy świecącej, dzięki czemu zegar na pewno zyskałby co nieco na atrakcyjności a zamiast tego naniósł 4 świecące kropki. Na szczęście błędu tego nie popełnił już w przypadku wskazówek i tak na czerwonej sekundowej znalazła się świecąca kropka, na minutowej świecący pasek a na godzinowej dodatkowo wypełniono masą świecącą grot. Niestety - efekt tego zabiegu nie zachwyca, wskazówki świecą dość krótko i mało intensywnie.
Od spodu widać pełny zakręcany stalowy dekiel z wygrawerowanym nazwą modelu oraz informacją o analogicznej wodoszczelności do pierwowzoru wynoszącej 200 metrów. Skrywa on znany mechanizm Vostoka o symbolu 2415. Oparty o 31 kamieni łożyskujących konstrukcja o częstotliwości pracy na poziomie 19800 wahnięć na godzinie nie może poszczycić ani nadzwyczajną dokładnością ani specjalną rezerwą chodu, bo z jej 33 godzinami plasuje się ona raczej poniżej przeciętnej. Cieszy za to możliwość ręcznego dokręcania sprężyny, który najłatwiej docenić po dłuższym nienoszeniu amfibii. To czym producent próbuje nas przekonać do zastosowanego mechanizmu to 10 letni okres pomiędzy serwisowy, który ma świadczyć o jego sporej trwałości. Przyznać trzeba, że jest to dość kusząca informacja.
Najsłabszy elementem całości jest oryginalna zwijana bransoleta. Jej wykonanie nie zachęca raczej do jej użycia, chyba, że lubimy darmową depilację nadgarstka. Z tego powodu zdecydowałem się o zamówienie opcjonalnego silikonowego 22mm paska do amfibii. Do jego wykonania, nie można mieć specjalnych uwag. Jest on miękki i zapewnia całkiem niezły komfort noszenia. W moim odczuciu nie specjalnie odbiega on jakością od paska bonetto zastosowanego w Foce.
Podsumowując swoją krótką przygodę z Amfibia classic mogę powiedzieć, że jest ona świetnym substytutem dla reedycji 1967 jak i starych klasycznych beczek. Bardzo dobrze wykonana charakterystyczna płaska koperta, prosta czytelna tarcza i ciekawe wskazówki to niezaprzeczalne plusy. Niewielka wysokość zegarka powoduje, że mocno przylega on do nadgarstka w efekcie czego jest bardzo wygodny - oczywiście pod warunkiem, że nie próbujemy go nosić na oryginalnej dołączonej bransolecie. Opcjonalny silikonowy pasek na szczęście szybko zaciera to złe wspomnienie. Oczywiście, beczka ma też swoje wady bo nie da się nie wspomnieć o bezklikowym bezelu, podatnym na zarysowania szkle, średniej jakości nadrukach na tarczy czy symbolicznym świeceniu. Spoglądając jednak na nią obiektywnie przez pryzmat ceny to minusy te dość mocno bledną.
W moim odczuciu nostalgiczny klimat w nowym wydaniu sprawdza się świetnie, dzięki czemu mamy wesołego nurka mocno inspirowanego tradycją, którego obecność na ręku mocno cieszy. Vostok sprawił nie lada gratkę miłośnikom beczek, gdyż w tej cenie ciężko znaleźć dla niej konkurenta, a nawet spowodował, że pod znakiem zapytania stanęła sensowność zakupu reedycji 1967. Jeżeli więc szukamy ciekawego wakacyjnego nurka za rozsądne pieniądze, który dodatkowo wyróżnia się designem na tle konkurencji - to amfibia classic jest dla Was!
Ostatnio zmieniony przez Słoniu 2013-05-03, 20:09, w całości zmieniany 1 raz
Szymon [Usunięty]
#2 Wysłany: 2013-05-03, 13:46
Bardzo fajna recenzja Muszę przyznać, zę na twoich fotkach orzechowanie wygląda całkiem nieźle. No i Na gumowym pachu zegarek prezentuje się naprawdę świetnie! Dzieki za reckę!
Co do 10lat pomiędzy serwisami, to jestem w stanie w to uwierzyć bez zbytniego przekonywania mnie. Ruskie mechanizmy są często nie do zajechania a niektóre działają nawet po kilkadziesiąt lat bez serwisu
Ostatnio zmieniony przez Szymon 2013-05-03, 13:47, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 13 razy Dołączył: 19 Cze 2011 Posty: 3232 Skąd: Na Krawędzi Czasu
#12 Wysłany: 2013-05-03, 18:31
Mnie podoba się bardzo.
Duża zawartość beczki w tej beczce.
Moim zdaniem "Amfibia 1967 Design" to 75% "Amfibii 1967" za 33% jej ceny
Podziękowania dla Maras68 za ten zegarek, jestem mega zadowolony.
Boję się tylko jednego, że połowa forum będzie miała ten zegarek,
jak to kiedyś z MQJ się stało
(od niego to zaczęła się moja przygoda z China Watches i też od Kumotra kupiłem.)
Pomógł: 2 razy Dołączył: 09 Sty 2012 Posty: 546 Skąd: Okolice rzeki Jangcy
#13 Wysłany: 2013-05-03, 18:51
sympatyczna i szczera recenzja Słoniu. Tylko nie wpadnij w samozachwyt i nie myśl że nabyłem go(ją) po przeczytaniu recenzji, impulsem był sentyment do beczek i tamtego okresu, a może data, któż to wie
Maras68 [Usunięty]
#14 Wysłany: 2013-05-03, 18:59
Ciech napisał/a:
Mnie podoba się bardzo.
Duża zawartość beczki w tej beczce.
Moim zdaniem "Amfibia 1967 Design" to 75% "Amfibii 1967" za 33% jej ceny
Podziękowania dla Maras68 za ten zegarek, jestem mega zadowolony.
Boję się tylko jednego, że połowa forum będzie miała ten zegarek,
jak to kiedyś z MQJ się stało
(od niego to zaczęła się moja przygoda z China Watches i też od Kumotra kupiłem.)
Cieszę się, że Ci przypasił i zadawala w pełni, niech się nosi dzielnie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach