
Przyjechał w standardowym ostatnio opakowaniu Tao, czyli wyściełanym etui przyzwoitej jakości - jeśli ktoś ma sentyment do owiniętych konspiracyjnie w bąbelki Parnisów, to niech się srodze nie zawiedzie


Kupiony u niezawodnego USWatchShop za zawrotną sumę $88 z przesyłką.
Zegarek napędza rozwinięcie DG28, czyli Miyoty 8200 z komplikacją wielotarczowego kalendarza.Tarcze wskazują : miesiace na "12", datę na "3", wskaźnik 24h wraz z tarczą dnia/nocy na "6", i dzień tygodnia na "9".

Mechanizm pracuje z częstotliwością 21600/h, i jak do tej pory zrobił od piątku -2s łacznie.
Jest w miarę przyzwoicie zdobiony - wahnik ma paski genewskie zrobione szlifem szanghajskim, podobnie zdobiona jest środkowa część dolnej płyty mechanizmu, zaś jego krawędź jest groszkowana. Słabo - ale jest.

Sam wahnik dodatkowo zdobi dumne logo Dixmonta, co jest o tyle ciekawe, że sam mechanizm nie jest sygnowany.

Zegarek wykonany ze stali nierdzewnej platerowanej złotem. Koperta ma3 rodzaje szlifu : polerowana na lunecie, uszach i deklu :

satynowana z boku :

oraz szczotkowana od spodu koperty.

Całość zrobiona jest bardzo starannie, nie ma się do czego doczepić. Smaczku dodają czarne wstawki na uszach oraz wyprowadzenia przycisków do obsługi kalendarza :

Kolejna rzecz która mile zaskakuje to jakość wykonania tarczy.

Subtarcze są albo przefrezowane,albo sama tarcza jest dwuwarstwowa-krawędzie otworów są pozłacane. Indeksy naniesione bardzo dokładnie,równo i wyraźnie grubą warstwa farby dającej wrażenie przestrzenności.

Jak widzicie - dość ciekawy też efekt na wskazówkach - są one malowane a nie barwione termicznie/chemicznie w efekcie czego wokół każdej ze wskazówek pozostała srebrna krawędź. Widać to w niektórych położeniach z bliska.
Pasek jest nawet niezłej jakości, tylko trochę miękki, co nie nastraja mnie optymizmem co do jego trwałości. Klamra sygnowana "Dixmont".

Sądzę, że to naprawdę dobra pozycja jeśłi kogoś nie przeraża, lub wręcz kręci, jego barokowy wizerunek i niekoniecznie chce wydawać około 1700 zł za najtańszą alternatywę, czyli Basilice.
