Witam!
Tak, to nie żart, kupiłem sobie Kremlowskiego Vostoka! Po prostu w przypływie dobrego humoru uznałem, ze nie mogę nie mieć najdroższego (nie licząc amfibii 1967) zegarka producenta, którego z niewiadomego mi powodu, nawet pomimo ich obecnych wpadek, najbardziej lubię spośród wszystkich radzieckich czasowych zawodów. Od razu nadmienię, że wiem, że stylistyka zegarka jest powiedzmy kontrowersyjna, wiec zanim zaczniecie obśmiewać – przeczytajcie do końca (potem oczywiście można obśmiać – śmiech to zdrowie ).
Seria Kremlowskie debiutowała w trudnym dla rosyjskiego przemysłu zegarkowego czasie, około 2000 roku. Jak głosi oficjalna strona producenta, w 2001 roku Kremlowski dostał tytuł rosyjskiego zegarka roku, co pewnie jednak nie było wówczas zbyt trudne. Design zegarka jest ściśle związany z jego nazwą i zdecydowanie nawiązuje do czasów carskich, co raczej utrudnia jego codzienne noszenie, bo bywa różnie odbierany. Ja tam mam dziwną słabość do carskich pałaców, cerkwi, carskiego orła i starego rosyjskiego alfabetu widocznego na tarczy (być może taki odchył z czasów gdy kolekcjonowałem monety Imperium Rosyjskiego), wiec dla mnie zegarek, pomijając drobne, acz wkurzające szczegóły, wygląda jeśli nie pięknie, to na pewno interesująco. Nie ma w każdym razie wątpliwości, że, przynajmniej z daleka, wygląda na solidny, porządny zegarek.
Koperta zegarka wykonana jest z nierdzewnej stali wykończonej na półmat ze złoceniami. Po obu stronach wyposażono ją w mineralne szkiełka, a jakość wykonania stoi na wysokim poziomie. Deklarowana wodoszczelność wynosi 100m, więc dla tego rodzaju zegarka jest aż za wysoka . Koronka natomiast jest jakby dokładnym przeciwieństwem dobrej jakościowo koperty – jest dużo gorzej wykończona czymś złoto podobnym i ma czarną końcówkę mającą przypominać kamień. Jest to chyba efekt cieć budżetowych w upadającym Vostoku, bo w poprzednich edycjach (przynajmniej na zdjęciach) koronka wydaje się być o wiele ładniejsza. Bransoleta, stanowiąca w zasadzie nierozłączną (co nie znaczy nierozłączalną) całość z zegarkiem wykonana jest z pełnych ogniw łączonych tandetnymi bolcami znanymi z Amfibii. Wyposażono ją w dwustronne zapięcie „na wcisk”, co także ma związek z cieciem kosztów, jako ze w poprzednich modelach było lepsze.
Tarcza w tym akurat modelu jest czarna, wykończona złoceniami z pięknym, stylizowanym na czasy carskie napisem, rosyjskim orłem i rzymskimi cyframi. Jest też napis informujący o pochodzeniu zegarka, chyba zbędny, bo już na pierwszy rzut oka widać, że ruski. Dużym plusem są ładne, złocone wskazówki. Tarcza datownika jest biała, być może pod kolor wskazówek, trudno mi powiedzieć, czy czarna na pewno wyglądałaby lepiej. Na tarczę i wskazówki nałożono jakieś coś białego, co niby ma świecić, ale nic z tego. Po naświetleniu świeci słabo i bardzo krótko, gorzej niż w Amfibiach. W tym egzemplarzu zresztą luminova na tarczy jest też nałożona krzywo, co w zegarku tej klasy nie ma prawa się zdarzyć.
Mechanizm to oczywiście 2416B w topowej wersji ze ślicznym szlifem na wahniku oraz złoconymi śrubkami i… kołami automatu, czego akurat największym plusem jest to, że blaszka, która je trzyma nie zostawia na nich charakterystycznego, brzydkiego śladu.
W czasie eksploatacji zegarek oczywiście zaczął, jak to Vostok, dość szybko sprawiać kłopoty, bowiem po pierwszym wyjściu na zimno (ok. +5st.C) zablokował się wahnik (skończyło się na smarowaniu sprzęgieł kierunkowych automatu i hula jak na początku). Czasem zastanawiam się, czy olej, którego używają w Czystopolu nie pochodzi z poradzieckich zapasów, bo ewidentnie coś jest nie tak. Przy okazji wyszła jednak dużo poważniejsza usterka – podczas zakręcania dekla w fabryce uszczelka wyskoczyła z rowka i została przygnieciona obok. W sumie pikuś, nawet udało się ją odratować i wsadzić na miejsce, ale wodoszczelny to ten zegarek fabrycznie na pewno nie był. Jeśli do tego dołożymy paskudną koronkę, tandetne łączenia bransolety i marną, a do tego źle nałożoną luminovę, to rysuje nam się obraz czegoś w rodzaju Amfibii de luxe, tylko sporo droższej. I nie pomaga tu nawet przyzwoita dokładność chodu. Szkoda, bo kilka detali psuje pozytywne wrażenie stworzone przez kopertę i tarczę, a gdyby się bardziej starali, byłby to bardzo dobry zegarek w swojej klasie cenowej. Czy warto było toto kupić? Cóż, gdy po miesiącu zaciął się automat i do tego zobaczyłem uszczelkę długo myślałem, ile bym za to kupił sovietów do kolekcji. Ale szybko mi przeszło – Kremlowski ma w sobie sporo uroku i zdecydowanie cieszę się, że mam go w kolekcji razem z innymi Vostokami. Buduje taki miły kontrast leżąc obok K-43. Publicznie natomiast pokazuję się w nim raczej rzadko, bo obawiam się, że mógłbym zostać źle zrozumiany. Zdecydowanie lubię jednak ten zegarek
Więcej zdjeć póki co nie będzie, bo padły mi baterie
Styl mi kompletnie nie pasuje, ale ja mam wiele ... khm .. kontrowersyjnych egzemplarzy, to ani myslę rzucać kamieniem ...
Pokaż dokładnie wahnik - a właściwie jego szlif ? Zobaczymy ile w tym jest chińskiego wykończenia ?
Pies czy kot?: pies Pomógł: 7 razy Wiek: 31 Dołączył: 19 Mar 2010 Posty: 5768 Skąd: ta Pani tutaj?
#7 Wysłany: 2010-11-11, 00:17
A ja bede odmiencem i powiem,ze nawet bym takie bizancjum czasem zalozyl.
Wyprzedzam pytania,bez futra,zlotego "grilla" na zeby,skapo ubranych pan lekkich obyczajow wokol mnie i kupionej za pieniadze z majeranku czarnej beemki xD
_________________ "Let's plot log against log. It's a physicist's favourite plot, since everything looks straight... "
CornCobbMan Właściciel Pola Ryżowego porwany obłędem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach