#1 Wysłany: 2015-03-29, 15:23 EWIK, CZYLI RZECZ O ŁACHUDRZE ;)
Jakoś w połowie 2013 r. pojawiły się pierwsze rendery nowych modeli zegarków, raczkującej dopiero, holenderskiej marki AEVIG. Przyjęcia miały pozytywne, kilku kolegów wpłaciło przedpłaty.
Kiedy zaś pod koniec 2013 roku pokazały się pierwsze zdjęcia zegarka Huldra wiedziałem, że tylko kwestią czasu będzie pojawienie się tego modelu ma moim nadgarstku. Przez chwilę miałem wątpliwości co do koloru, bo podobał mi się każdy (szczególnie pomarańczowy, którego cena spadała proporcjonalnie do ilości zdobytych przez Holendrów bramek na ostatnim Mundialu w piłkę nożną – taka promocja wprowadzona przez Holendra Chipa Yuena – właściciela marki )
Cena zegarka z wysyłką z Holandii w chwili obecnej to 409 €.
Zegarek otrzymujemy w gustownym pudełku wraz z parcianym paskiem z sygnowaną klamrą.
Główne pudełko wykończone na wysoki połysk i ozdobione dużym logo, chociaż plastikowe, robi świetne wrażenie i zachęca do jak najszybszego otwarcia.
Zegarek wyjęty z pudełka robi jeszcze lepsze wrażenie niż na firmowych zdjęciach czy renderach a to naprawdę nie jest dziś częste. Ile razy zachwycałem się zegarkiem na zdjęciach, by po przymiarce w sklepie czy na spotkaniu zegarkowym odłożyć go i o nim zapomnieć? Pewnie i Wy też tak mieliście!
Z Huldrą jest dokładnie na odwrót. Zegarek wyjęty z pudełka mnie zachwycił, szczególnie, że światło od razu zagrało na tarczy i indeksach a sekundnik raźno ruszył do przodu zachęcając do założenia na rękę. Bransoletka okazała się oczywiście zbyt duża, trzeba było zdjąć kilka ogniw i ustawić na mikroregiulacji przy zapięciu, ale po chwili wszystko pasowało idealnie.
Zegarek jest świetny, każdemu polecam i tyle
A dla ciekawskich cd…
Jak zwykle na początek garść technikaliów:
Wymiary: szerokość/wysokość/grubość: 42 mm x 46 mm x 12,7 mm
Waga ok. 175 g
Szerokość uszu: 22 mm
Mechanizm: Miyota 9015, automatat
WR: 200 metrów
Szkło: wypukłe szafirowe z wewnętrznym antyrefleksem
Materiał koperty i bransolety stal 316L
Jaki jest koń – każdy widzi. Huldtra to rasowy nurek. Z czytelną tarczą bez niepotrzebnych ozdobników z dużymi indeksami godzin i czytelnymi znacznikami minut. Z dużymi, mocnymi wskazówkami minutową i godzinową, nawet sekundnik dostał, dla czytelności w nocy, chorągiewkę.
Ale opiszmy konia
Koperta
Koperta otrzymała klasyczny kształt beczki, dobrze znany z innych zegarków, szczególnie z lat 70-tych (w końcu to vintage diver). Mimo tego robi wrażenie świeżej, może dzięki temu, że jest smukła i stosunkowo cienka. Zupełnie nie widać tych 42 mm średnicy i prawie 13 mm grubości. Musiałem zmierzyć, by nabrać pewności co do danych podanych w opisie na stronie producenta. Może dlatego, że całość zegarka jest zwarta, świetnie pasuje do bransoletki a spójna i stonowana stylistyka tylko pogłębia wrażenie lekkości. Powierzchnie boczne zostały wypolerowane, górę wykończono mocnym, nawet surowym szczotkowaniem, ciekawym, bo asymetrycznym, tak, jakby koperta była szczotkowana „na okrągło”. 42 mm wydaje się być wymiarem dobrze dobranym zarówno do dużych jak i małych nadgarstków.
Jak na prawdziwy zegarek do pływania i nurkowania (20 atm) przystało, musi być obrotowy bezel. 120 klików cyka przyjemnie i precyzyjnie, jednak luz wynosi owo przysłowiowe pół sekundy. Indeksy na bezelu i tarczy zgrywają się niemal idealnie. Ząbkowanie mogłoby być wykonane staranniej, bo jest dość ostre. Pod szkłem powiększającym widać, że powierzchnie wewnętrzne są surowe i nie zostały dostatecznie obrobione. Ząbki oczywiście nie kaleczą czy drapią, ale powinno być lepiej. Wkładka bezela jest aluminiowa, wzorowo wpasowana a jej kolor jest idealnie zgrany z kolorem tarczy. To olbrzymi plus tego modelu. Bo nie jest łatwo osiągnąć takie zharmonizowanie kolorów. Może ta wersja kolorystyczna dlatego tak urzeka, bo jest tak spójna kolorystycznie? Na wkładce bezela umieszczono co 5 minut znaczniki a co kwadrans oznaczenie cyframi arabskimi. Znaczniki wypełnione sąluminovą C3.
Koronka jest zakręcana. Zakręca się precyzyjnie, nie miałem obaw, że zerwę gwint przy nieumiejętnym zakręcaniu. Wykonanie bez zastrzeżeń. Smaczek w postaci wygrawerowanego logo – bardzo lubię takie detale. Świadczą o tym, że ktoś przemyślał ten zegarek, postarał się, dopracował projekt. Koronka ma odpowiednią dla mnie długość 4 mm, ale tylko 6 mm średnicy. Przydałby się ten 1 mm więcej. Choćby ze względów estetycznych, bo moim zdaniem jest ona odrobinę za mała. Ale podkreślam – ja nie miałem problemów z manipulowaniem nią.
Zakręcany dekiel jest ładny. Może przez to, że jest prosty, w sumie zdobi go tylko głęboko grawerowane logo i potrzebne informacje techniczne. Wykończenie powierzchni między uszami także zostawia trochę do życzenia i moim zdaniem powinno być lepsze.
Tarcza
Kolor, kolor, kolor! Od turkusu aż do błękitu. Szafirowe szkło z wewnętrznym refleksem chyba jeszcze podkreśla kolor. Nie widziałem innych zegarków w takim odcieniu niebieskiego.
Średnica tarczy to 29 mm. Indeksy godzin – osobna historia. Na „12” duże, sześciokątne logo, wypełnione lumą, na „3”, „6” i „9” trójkąty, na pozostałych sześciokąty. Niby dużo, ale spójnie i ładnie. Stalowe ramki indeksów zostały wypolerowane. Ciekawie odbijają wskazówkę sekundową, kiedy nad nimi przechodzi. Indeksy na tarczy są dość wysokie, ale bez przesady. Wypełnione zostały taką samą „postarzaną” lumą C3. Sądziłem, że szybciej będą łapały światło, ale naświetlają się dość długo. Za to świecą długo i mocno. Po około sześciu godzinach wciąż wyraźnie świecą. Jak długo nie wiem Białe indeksy minut nie świecą.
Stalowe, polerowane, łamane, wypełnione lumą wskazówki godzinowa i minutowa pozwalają na odczyt godziny „na pierwszy rzut oka” i pasują do całości. Polerowany, ozdobiony świecącą chorągiewką sekundnik dopełnia całości.
Białe napisy (AEVIG, huldra, AUTOMATIC, 20 atm) są malowane. Dzięki malowaniu właśnie w neutralnym, białym kolorze i nieprzeładowaniu ich ilości nie są nachalne, nie zaburzają czytelności i spójności.
Tarcza to, moim zdaniem, najmocniejsza strona Huldry. Jej czytelność, dopracowanie szczegółów i piękny kolor naprawdę zaskakują.
Mechanizm
Automatyczna Miyota 9015, wprowadzona do handlu w 2009 r. jest stosowana przez wielu producentów, ponieważ jest mechanizmem konkurencyjnym dla ETY 2824. Mechanizm znany, lubiany i niezawodny. Łożyskowany na 24 kamieniach. Balans pracuje z częstotliwością 28800 półwahnięć na godzinę. Rezerwa pracy podawana przez producenta to 42 godziny, dokładność 40 s/doba w zakresie -10 do +30. W opisywanym przeze mnie egzemplarzu wynosi średnio +10 s (noszony ok. ¾ doby, leżący na boku bez koronki). Zmierzona przeze mnie rezerwa chodu wynosi ok. 46 h. Mechanizm posiada także stopsekundę i dokręcenie koronką (7,5 pełnego obrotu nakręca sprężynę na max – dane producenta).
Wahnik pracuje cicho a praca mechanizmu jest także cicha ale bardzo przyjemna dla ucha. Wahnik nakręca sprężynę zgodnie z ruchem wskazówek zegara (patrząc na dekiel).
Zegarek dostajemy na bransolecie. Dodatkowo w pudełku znajdziemy porządny, dość gruby parciak z sygnowaną klamerką. Zegarek na tym pasku wygląda dobrze i wygodnie się nosi. Ale Huldra jest stworzona pod bransoletkę! Ani na parciaku, ani na gumie nie wygląda tak dobrze jak na bransolecie!
Bransoleta jest oczywiście stalowa, tak jak koperta, ze stali 316L. Przy zegarku, na maskownicach ma 22 mm szerokości, przy zapięciu 20 mm. Bransoleta jest bardzo, bardzo wygodna. Nie lubię bransolet, ale Huldrę nosiłem na bransolecie. Zapięcie z blokadą i mikroregulacją umożliwia pewne noszenie i precyzyjne dopasowanie do ręki. Zapięcie jest sygnowane wygrawerowanym „AEVIG”. Oczywiście bransoletka jest zrobiona z pełnych ogniw. Maskownice także są pełne i bardzo dobrze dopasowane do koperty. Spasowanie ogniw nie pozostawia nic do życzenia. Bransoleta oprócz tego, że jest ładna i bardzo wygodna jest naprawdę bardzo dobrej jakości. Mechanizm zapięcia obsługuje się łatwo, ale daje poczucie pewności, że sam się nie rozepnie.
Podsumowanie
Przede wszystkim chciałbym podziękować Rafałowi (agaron) za udostępnienie tego świetnego zegarka nie tylko na czas napisania tej recenzji, ale na czas wystarczający by poznać jego słabe i mocne punkty. Przez ponad dwa tygodnie zegarek na krócej lub dłużej codziennie gościł na moim nadgarstku.
Większość Huldr musiała przejść akcję serwisową polegającą na wymianie bezela. Trochę to trwało, ale zakończyło się szczęśliwie. Mój egzemplarz nie miał wady zmuszającej do odesłania go do producenta. Zwyczajnie – ideał
Od dłuższego czasu szukam na forach i portalach aukcyjnych Łachuldry dla siebie (Łahuldra to moja nazwa tego zegarka ) ale trafić póki ci, nie sposób. Warto kupić nowy, ale kiedy ja jestem przygotowany finansowo, to wredne „out of stock” na stronie producenta sprawia, że zegarek wciąż jest na pierwszym miejscu mojej „łiszliście”.
A może jednak pomarańczowy?
Pomógł: 112 razy Wiek: 47 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 37156 Skąd: Bone China
#8 Wysłany: 2015-03-29, 18:04
Bardzo dobry opis i recenzja , z tym że lepiej by w temacie wątku była prawdziwa nazwa zegarka czy model to więcej osób do niej trafi korzystając z google .
_________________
Z_bych Koneser chińskiego majeranku Morda Zdradziecka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach