MILITARNY HAMILTON
Odpowiedz do tematu

:
Większość amerykanskich zegarków z tamtych lat na to zasługuje. W końcu Sowieci płacąc żywym złotem w szczycie Wielkiego Kryzysu mogli przebierać jak w ulęgałkach. Nie darmo wybrali Hampdena...
Nie wiem czy sobie zdajecie z tego sprawę, ale na początku XX wieku "słis kłalita" żeby się sprzedawać - podrabiała Amerykanów... Słis kłalita wtedy była raczej "wyrobem drugiej kategorii" - bez masowej maszynizacji, produkcja pełnoskalowa była marnej jakości, zaś ręczna - albo mało powtarzalna,albo pierońsko droga... Kolejnym wyborem Sowietów był ... Lip.

Kubek
[Usunięty]
:
W sumie to bardzo mnie cieszy, żę one są wykorzystywane do modowania - w sumie pojęcie "rzadkośc towaru" i związane z tym przyjemności jego właściciela nie są mi obce :)
Ale szczerze mówiąc ja bym nie potrafił - wziąć taki stary egzemplarz i przerabiać go na "łódź podwodną". Przecież to szkoda .... :(

:
Oni mają go pod dostatkiem , tak jak u nas mamy sporo mołni do przeróbek

Kubek
[Usunięty]
:
o mołniach to ja mam blade pojęcie ale wydaje mi sie, że porównywanie tych werków może nie być uzasadnione? Wyobrażam sobie, że mołnie były zbijane ręcami oderwanych od pługa proletariuszy wyzwolonych z ucisku przebrzydłych kapitalistów. Zegarek dla ludu co by wiedział, że czas masówki i samokrytyki się zbliża. Natomiast hamilton jest wyrobem dedykowanym, przeznaczonym do pracy w trudnych warunkach i wykonanym przez ludzi odrózniających klubę od imadła. :)
Swoją jeśli ktoś ma podgląd na takiego zmodowanego hamiltona to chętnie bym obejrzał - bo zrobienie z niego naręczniaka .. ufff - to w bicepsie trzeba mieć min.50 a nadgarstek tak ze 25 :mrgreen:

:
Kubek, troszkę się jednak mylisz, jak sobie obejrzysz werki Mołnii z lat 50-tych i 60 -tych kiedy to towarzysze radzieccy nie oszczędzali permanentnie na wszystkim to się lekko zdziwisz, są to pięknie zdobione werki wykonane z doskonałej jakości materiałów na najwyższym światowym poziomie w fabryce której nie powstydziłby się żaden helvecki wytwórca markowych zegarków.

I wbrew obiegowej opinni towarzysze radzieccy od zawsze robili zegarki na wysokim poziomie zaawansowania technologicznego, ich fabryki nie różniły się od tych"zapadnich" a były wręcz takie same bo na zachodzie kupowane całe linnie produkcyjne. Rosjanie także w przeciwieństwie do wysoko rozwiniętych krajów kapitalistycznych nie produkowali "jednorazówek" ich zegarki były zaopatrzone w odpowiednią ilość kamieni i nie były robione z blachy po konserwach. Nawet jak zaczęli oszczędzać i zrezygnowali ze zdobień mechanizmów to one same jako takie nie straciły na jakości do końcówki lat 80-tych.

Werk Mołni był produkowany w kilku odmianach, były wersje z mikroregulacją, były wersje z centralnym sekundnikiem, w ostatniej fazie produkcji werki miały antywstrząsowe łożyskowanie balansu i paski "moskiewskie " na mostkach przykręcanych do płyty głównej barwionymi na niebiesko śrubkami.

Ostatnio zmieniony przez Svedos 2010-07-13, 11:16, w całości zmieniany 2 razy
Kubek
[Usunięty]
:
i tych informacji mi brakowało :) :)
ja pewnie jakiś zrażony jestem do rosyjskich zegarków - miałem poljota w latach 70-tych, jakiś "topowy model" sądząc po cenie - i skubany chodził jak chciał i żaden majster nie był w stanie go zmusić do dokładności. I od tego się pewnie zaczęło a odpowiedzialnością obciążyłem wszystkie wcześniejsze, ówczesnie i późniejsze zegarki mejd in ussar.
o! jeszcze sobie przypomniałem. Miałem kieszokę mołni i uzywałem jej jako codzienny zegarek. Ile razy musiałem w niej wymieniać balans to już nie pomnę. Pomne tylko, że ona więcej u majstra była niż u mnie w dżinsach. A wymiana balansu kosztowała połowe wartości zegarka, więc potem dostałem drugą bo myślałem, że tamta była felerna. Ale okazało się to nieprawdą - druga miała to samo. A nie walczyłem z nimi bardzo a nawet dbałem o nie - tylko one o mnie nijak :) :)

Tak więc miłośnikiem mołni nie zostanę na pewno - bo zakodowany jestem. Ale przynajmniej nie będę się wypowiadał na ich temat :)

Ostatnio zmieniony przez Kubek 2010-07-13, 11:36, w całości zmieniany 1 raz
:
Trudno się ze Svedosem nie zgodzić tak było . Werki Hamiltona w homarkach można podziwiać na homageforum

:
Wymieniałeś osie balansu tylko dlatego że użytkowałeś zegarek w niewłaściwy sposób. Werki Mołni w tym także 3602 który tkwił najprawdopodobniej w Twojej Mołni nie miały antywstrząsowego łożyskowania balansu, wprowadzono je dopiero w 3603. Zatem jakiekolwiek uderzenie zegarkiem o coś twardego powodowało że osie balansu łamały się jak zapałki.
Ja mam w kolekcji Mołnie którą nabyłem jakieś 30 lat temu i os balansu poszła tylko raz jak dałem się nim pobawić natenczas mojej 3 letniej córce.

:
Mi kilka miesięcy temu upadła na podłogę moja Ultramarina na Mołnii 3602 z wysokości około 80 cm (biurko) i nic na szczęście się nie stało - balans cały, a chód dalej równy, dokładność się nie zmieniła. Tak więc osie w mołni nie są takie słabe pomimo braku antyszoka.

"Mądremu wystarczą dwa słowa, a głupiemu - to i referatu mało" (pisarz Sofronow).
Kubek
[Usunięty]
:
svedos napisał/a:
Wymieniałeś osie balansu tylko dlatego że użytkowałeś zegarek w niewłaściwy sposób.


no to widocznie dbałem za mało i użytkowałem w niewłaściwy sposób :) aleście mnie podsumowali!!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

:
No dobrze cię podsumowali :lol:
3602 nie odbiegała specjalnie odpornościa na wstrząsy od innych zegarków bez amortyzowanego balansu. Gdybyś tak samo nosił Paneraja z tym samym werkiem Corteberta - narzekał byś podobnie :-)

Kubek
[Usunięty]
:
niech będzie - młody byłem i nie obznajmiony :) no i bądź tu szczery! tera to ja też wiem, że mu antiszoka albo innego absorbera brakło - ale to było w komunie i byłem (jak bez litości zwracają uwagę moi zstępni) zindoktrynowany i zrusyfikowany :lol: Nikt nie rodzi się... zegarmajstrem!

:
He he he , pracuj Kubek pracuj, jeszcze wszystko przed Tobą :wink:

Odpowiedz do tematu
Skocz do:  

Pełna wersja forum
Powered by phpBB © phpBB Group
Design by Vagito.Net | Lo-Fi Mod.