Dziś z Bytomia wróciłem na tarczy, bo choć znalazłem co najmniej kilka fajnych zegarków - nie było mnie na nie stać (bo, jak wspominałem gdzieś - wydałem prawie całą kase parę dni temu). Trafił mi się jednak taki Samuelek. Zacna angielska marka, ale sam zegarek stosunkowo mało ciekawy, z okresu dominacji szwajcarskiej, wiec ze szwajcarskim (10-kamieniowym) mechanizmem w środku, zresztą - dobrze znanym szwajcarskim mechanizmem, jak widać. Cena niewysoka, stan bardzo dobry i na chodzie. Po drobnej kosmetyce, polegającej na wyjęciu z koperty, usunięciu syfu z okolicy otworu na wałek (chyba jakiś zaschniety stary smar (?)), wymianie srubki mocującej i dokręceniu koła naciagu trafił do sfotografowania i dalej na półkę. Ot, taki klasyczny - z wyglądu - anglik, pierwszy w mojej kolekcji.
BTW - do znawców słismejdów - to lata '30, dobrze myślę?