Ehm... To może ja zacznę.
Po raz pierwszy chcę kupić zegarek w polskim sklepie stacjonarnym. Przepraszam. Wiem, wielu przez to zawiodłem.
To mi się chyba zrobiło od momentu, gdy dostałem drogą wymiany DW-5000 kupiony w polskim Zibi Bońku. Straciłem wtedy dziewictwo.
Model, który chcę kupić, podobnież można było zobaczyć w jakimś sklepie w Złotych Tarasach. Pojechałem tam więc.
Wszedłem do salonu nazwanego nie wiedzieć czemu Swiss. Plakaty na zewnątrz walą po oczach rzeczoną marką. W środku zegarki tej marki, owszem są, ale tego konkretnego modelu nie ma. Jest inny na Ecie 2824-2.
Zwracam się do sprzedawcy: "Przepraszam czy nie ma pan modelu nie na Ecie 2824-2, ale na Ecie 2836-2?"
Sprzedawca: "Proszę?"
Ja: "Czy innych automatów tej firmy pan nie ma?"
S: "Chwileczkę, popatrzę w katalog. Czy o ten panu chodzi?".
Ja: "Nie. To jest kwarc. I do tego chrono."
S: "Na jakim automacie?"
Ja: "Na Ecie 2836-2"
S (Po dłuższym przeglądaniu katalogu): "A gdzie ten model Pan widział?"
Ja: "W Internecie".
S (Po dłuższym zastanowieniu się): "Proszę pana. Moim zdaniem jednak ten model, który pana interesuje, wychodzi tylko w kwarcu."
Ja: "Aha. Dziękuję za fachową poradę. Na drugi raz przyjdę z wydrukowanym zdjęciem".
Udałem się do innego sklepu. Time Trend, chociaż trendów w zegarkach to on raczej nie wyznacza. Wielkie plakaty informujące, że są oficjalnymi dealerami tej firmy. W środku... trzy sztuki zegarków tej firmy.
Udałem się wreszcie do innego sklepu, w którym niektórzy Od Czasu Do Czasu.
Zegarek był. Bardzo miła pani pomogła mi przymierzyć. Cena? O 1/4 droższa niż w innych polskich sklepach, ale internetowych.
Jak widzicie ja naprawdę chciałem kupić zegarek w polskim sklepie. Tylko że nie kupię zegarka, którego nie ma - to po pierwsze. A po drugie - nie jestem jeszcze aż takim altruistą, żeby dawać pińcet złotych więcej tylko dlatego, że to sklep i polski, i stacjonarny.