Przez ostatnie trzydzieści kilka lat przeleżał w stanie awaryjnym,
przyznam, że sam go trochę dobiłem, dzieckiem będąc...
Ale za to jako zadośćuczynienie, niedawno udało mi się zafundować mu drugie życie.
Najdłużej szukałem pasujących wskazówek, chociaż nie jestem całkowicie pewien, czy to były dokładnie takie.
Co prawda jeszcze nie jest w 100% zdrowy (brak zęba na kole mechanizmu nakręcania)
i czeka go regulacja, ale już chodzi i dobrze rokuje.
W oryginale była mechanizm bezkamieniowy i nie udało się go uruchomić,
zatem szukałem "dawców" i przy okazji udało mi się zebrać kilka Junghansów (niesprawnych, a czasem sprawnych).
Może uznacie przez to, że to składak, bo prawie cały mechanizm jest przełożony,
ale dla mnie i tak ma wyjątkową wartość i cieszę się, że wreszcie chodzi, mimo że z przeszczepionym sercem.




