#1 Wysłany: 2016-05-24, 14:23 Ale to już było. I nie wróci więcej?
Dożyliśmy czasów, że nowy, męski zegarek nie może mieć miej niż 42 mm a zegarek o średnicy 46 mm nikogo chyba już nie szokuje. Faceci z małymi nadgarstkami (nawet ci z nadgarstkami 18 cm zastanawiają się czy ich nadgarstki nie są za małe...) szukają dla siebie fajnych zegarków i mają z tym spore trudności. Niektórzy (twardziele) noszą albo staruszki mające 32-36 mm, kombinując z podkładkami albo zakładają klocki, których uszy wystają poza obrys nadgarstka
Co lepsze? Ja nie wiem. Noszę i stare maluszki i współczesne klocki.
Czasami trafi mi się okazja porównania starego zegarka z jego nową wersją. I wtedy pojawiają się dylematy...
Jeden za mały, drugi za duży. Jeden fajny i drugi fajny. Jeden fajniejszy, drugi mu nie ustępuje. Nowy błyszczy polerką i szlifem tarczy, szczerzy się ostrymi indeksami, puszcza oko spod przeszklonego dekla. Drugi, nieco już sterany życiem, mówi „swoje chłopie przeszliśmy, pasujemy do siebie jak orzeł i reszka tej samej monety. I chociaż może polerka się trochę zmatowiła oczka lumy już nie świecą tak, jak 30 lat temu, ale nic to! Przecież nasi lekarze powiedzieli, że bebechy ciągle zdrowe i naprawić łatwiej, bo materiały lepsze...”
Nowy ładniejszy, bo młody
I którego tu wybrać?
W starszym PR516 jest nieoryginalna koronka. Oryginalna była sygnowana. Także sekundnik był krótszy.
Pomógł: 35 razy Wiek: 49 Dołączył: 23 Maj 2012 Posty: 6031 Skąd: PL
#6 Wysłany: 2016-05-24, 15:40
Na żywo imo lepiej wypada stary. Nowy to kawał kloca, jest bardzo gruby. Chociaż to i tak ciekawy zegarek.
Trzecia opcja to stary Tissot PR516 z automatem i niebieską tarczą z wiszącymi indeksami. Ma bodajże 38 mm.
Ja mam ostatnio taką fazę, że staruszków nie noszę. Szkoda mi ich. Staram się regularnie wymieniać modele na takie w lepszym stanie - co powoli staje się nierealne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach