Pies czy kot?: pies Pomógł: 1 raz Wiek: 53 Dołączył: 07 Lip 2010 Posty: 3992 Skąd: inąd
#1 Wysłany: 2010-10-20, 18:11 Historia pewnego Poljota
Krótka historia pewnego Poljota.
Zacznijmy od początku. Moim pierwszym zegarkiem był chiński elektronik, którego dostałem w latach 70. Drugim zegarkiem był Poljot. Dostałem go od starszego kuzyna około roku 81-82. Niestety szybko zaczął niedomagać. Kuzyn obiecał się nim zająć więc mu go oddałem. I jakoś tak wyszło, że ślad po nim zaginął. Ale pamięć o nim została. Była to zaokrąglona na rogach kostka z piękną tarczą o fakturze płótna przechodzącą z koloru jasno do ciemnoszarego z rzucającą się w oczy czerwoną sekundą i srebrnym napisem POLJOT oraz datownikiem. Szukałem takiego od długiego czasu lecz mimo, że to stosunkowo młody model (z lat 80.) to nie udało mi się upolować identycznego. Były z innymi tarczami, w innych kolorach a takiego jak pamiętam z dzieciństwa niestety nigdzie nie znalazłem.
W zeszłym tygodniu pojechałem w rodzinne strony do Gdyni. Zobaczyłem się z kuzynem, który znając moje upodobanie do zegarków obiecał przekopać szuflady bo wydawało mu się, że ma w nich jakiś zegarek. No i kolejnego dnia przyniósł mi Poljota. MOJEGO POLJOTA Z DZIECIŃSTWA!!!! Wyściskałem go jakby mi co najmniej 3 Strieły przyniósł. Historia zatoczyła koło i mój Poljocik po blisko 20 latach wrócił do mnie Nie ma koronki, nie chodzi ale nie jest to ważne. Przywrócę mu życie i znowu dumnie będę go nosił.
Historia jak z filmu
Ja również mam sentyment do tych obłych kostek. Te zegarki wydają mi się takie jakieś swojskie, przyjazne, idealne do codziennego użytkowania bez zmartwień, że gdzieś się zahaczy czy porysuje.
Mówiąc krótko, zegarek dla ludu z datownikiem i fajną wskazówką sekundową
Ten model pomijając wszystk - świetnie leży na ręce. Nie wydaje się ani mały, ani duży. Ja swoje nosze normalnie do Anzuga, i wyglądają genialnie. Zaś te tarcze - były jednymi z najbardziej odpornych na ząb czasu, nie mam pojęcia dlaczego.
Świetna historia
Pies czy kot?: pies Pomógł: 1 raz Wiek: 53 Dołączył: 07 Lip 2010 Posty: 3992 Skąd: inąd
#10 Wysłany: 2010-10-20, 20:39
ja też jestem zaskoczony, że historia potrafi takie kółko zatoczyć. Niestety na to, że mój Poljot budzik do mnie wróci nie ma szans bo wyrzuciłem go do śmieci Ale mam identycznego - kupiony jako jeden z pierwszych rusków
Cieszę się, że do Ciebie wrócił - ja swojemu staruszkowi odratowałem jego dawnego sportivnego biegacza, zawsze mawiał, że to był dobry zegarek - miło patrzeć na cudzą radość
Ostatnio zmieniony przez voli 2010-10-20, 21:42, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach