Dzieki za dobre slowa.
Naszlo mnie na rozwazania bardziej ogolne. Co wlasciwie zadecydowalo o zmierzchu automatow odbojowych (bumperow)? Oprocz tych dwoch Omes mam tez bumpera Tissota. Wszystkie trzy zegarki maja calkiem wydajny naciag (tzn. zegarek po noszeniu przez pol dnia i odlozeniu na noc chodzi nastepnego ranka)-dla zwyklego zjadacza chleba w zupelnosci wystarczy. Pamietam, co prawda, ze cytochrom pisal na kizimizi, ze bumpery JLC ledwo nakrecaly werk, ale sadzac po produktach Omegi i Tissota smiem twiedzic, ze inzynierowie Jaegera musieli miec wtedy chwile slabosci. Skomplikowanie mechanizmu - az tak zle nie wygladaja, plus moj zegarmistrz nie jeczal podczas serwisowania, wiec wnioskuje, ze serwis specjalnie sie nie rozni od werku z rotorem. Dokladnosc chodu - chodza calkiem dokladnie, poza tym rodzaj naciagu automatycznego nie powinien miec w ogole wplywu na dokladnosc, o ile dobrze naciaga.
Zostaje tylko kultura pracy - dla Kolegow, ktorzy bumpera nie mieli w reku powiem, ze trzymanie pierwszy raz zegarka w reku i potrzasniecie nim to BARDZO nieprzyjemne uczucie - ma sie nieodparte wrazenie, ze w srodku cos sie urwalo i zegarek sie zaraz rozleci. Co ciekawe, na nadgarstku wcale sie tego nie czuje. Wiec to chyba to, ale moze ktos zna inna przyczyne?
Mam zreszta nieodplatny pomysl dla ktoregosz tuzow zegarmistrzostwa (Hayek junior?). Zrobic reedycje bumpera - to bylaby sensacja, lacznie z zachwytami nad nowatorstwem werku

.