#1 Wysłany: 2009-10-29, 16:10 Wirtualnie niemiecki pilocik
Poszukując pilota na ebayu wszedłem raz w krąg niemieckojęzyczny, choć nie do końca, o czym za chwilę. Nie wiem co mnie do tego nakłoniło, bo moja jedyna nieudana transakcja miała miejsce na ebayu niemieckim. Niby "Ordnung mus sein", ale jakoś Niemcowi udało się wysłać mi nie to, co chciałem kupić, a błędu naprawić nie chciał. Cóż, żeby błąd naprawić, trzeba się najpierw przyznać, że ten błąd się popełniło, a to ciężko przez gardło Niemcowi przechodziło, ciężko...
Cóż, wracamy do innego Niemca. "Glaswerk" ta karczma się nazywa. Nazwa jak każda inna z marki wirtualnej - ważne, by była po niemiecku. Jakoś bowiem nie zauważyłem, że otrzymałem czasomierz ze szklanym mechanizmem. Minus za błędy w dziale PR.
Pilocika wygrałem na aukcji. Cena Kup Teraz to jakieś horrendum - około 330 dolarów. Na aukcji jednak można tą cenę obniżyć do jednej trzeciej, czyli dolarów stu. Myślałem dodatkowo, że poproszę o opcję taniej zwykłej przesyłki. W końcu zegarek będzie wysłany z Niemiec, więc nie będę czekał na niego z miesiąc, tak jak na Shaghaia. Jakież było więc moje zdziwienie, gdy po zakończonej aukcji przyszło do mnie powiadomienie, że jedyną opcją wysyłki jest kurier. Kilkanaście euro drożej. Niby nie tak wiele, ale biorąc pod uwagę całość ceny zakupu to jest znaczący dodatek i mimo wszystko chodzi o rzetelność.
Napisałem więc w tej sprawie do sprzedawcy. Po angielsku i po polsku, bowiem powiadomienie o wygranej aukcji przyszło w naszym ojczystym języku. Sprzedawczyni odpowiedziała coś w stylu: "Ich bin..., ja tolko po ruski gawarit". Napisałem więc po niemiecku - zero reakcji. Oprócz ponaglenia, bo dwa dni minęły, a ja pieniędzy nie wpłaciłem. Stwierdziłem, że co ja się będę z teutońskim koniem kopał, bo pewnie podkuty solidnymi podkowami. Minus więc za "Ordnung mus sein" działający tylko w jedną stronę.
Kurier rzeczywiście szybko przyszedł. Zapłaciłem w czwartek, w piątek wysłali, w środę zegarek u mnie. Plus za szybkość.
Rozpakowuję. Jak na wirtualną markę przystało pudełko musi wyglądać wielkomiejsko już na pierwszy rzut oka. I tak też jest w przypadku Glaswerka. Twarde plastikowe, ale pokryte jakimś matowym tworzywem. U góry przybity pas blachy z logo. W środku rządzi czarny zamsz. Do tego trzy karty gwarancyjne, ale żadna niewypełniona, przywieszka i oczywiście poduszka z zegarkiem. Plus więc za wygląd estetyczny.
No dobrze, ale co z zegarkiem? Na pierwszy rzut oka sprawia sympatyczne wrażenie. Podobieństwo do Fortisa oczywiście nieprzypadkowe. Tarcza jest więc przyjemna. Ładnie nałożone indeksy, wskazówkom też niczego nie można zarzucić. Jeśli chodzi o superluminowę to ta na wskazówkach świeci mocno i długo. Rzekłbym nawet, że praktycznie tak jak wskazówki w Seiko. Indeksy natomiast bardzo, bardzo słabo. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nie świecą.
Koperta według producenta jest stworzona w systemie "Titan-look". Według mnie jest to po prostu koperta piaskowana. Piaskowanie jest wykonane dobrze. Tylko w kilku miejscach dopatrzyłem się małej różnicy w intensywności piaskowania. W takimż systemie jest wykonana też klamra od paska, dlategoż samą klamrę można zostawić. Pasek jest jeszcze cały czas piętą achillesową Chińczyków.
Szkło jest grube i sprawia wrażenie twardego, choć nie próbowałem sprawdzać. Jest również sferyczne (co nie znaczy, że wypukłe), co jednym się podoba, innym nie. Mnie akurat nie.
Dekiel jest przeszklony, co akurat w tym zegarku nie za bardzo pasuje. Spod szkła rozpościera się widok na mechanizm. Sea-gull ST16 w czystej, dziewiczej i niczym nie zdobionej wersji, czyli innymi słowy: szwajcarskie Claro888. Po jednym dniu chodzi w miarę dokładnie, ale nie miałem go też długo na ręku. Wahnik chodzi dosyć głośno.
Wymiary? 42mm bez koronki, 45mm z koronką, 50mm od ucha do ucha. Uszy szerokości 20mm. Grubość 12mm. Wodoszczelność 100 metrów.
Podsumowując: jeśli wie się, że kupuje się zegarek, a nie dopisaną przez dział PR legendę, to jest to w miarę przyzwoicie wykonany i przyjemny zegarek.
Miałem kiedyś podobnego Też "Niemca" Elysee się nazywał Koperta i koronka to samo, tyle że tam Myiota siedziała fajnie chodził, ale jakoś mi nie przypasił, więcw świat poszedł
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach