Jak już zauważyliście, dzieki uprzejmosci Karola miałem niewątpliwą przyjemność obcować przez kilka dni z wyjątkowym zegarkiem. Owocem tej kilkudniowej znajomości jest właśnie niniejsza recenzja. Trudno jest mi byc obiektywnym, bo zegarek swoją nazwą, wzornictwem i całą otoczką jest bardzo pokrewny z tym co robię, podoba mi się od pierwszego momentu kiedy go zobaczyłem i z tych powodów jest bardzo wysoko na mojej wishliście. Przed Państwem IWC Ingenieur (ref. IW323902).
Nie ma sensu bawić się w ogólniki, więc przejdę od razu (tradycyjnie) do...
Technikaliów
Na stronie producenta możemy wyczytac tyle:
Mechanical movement
Self-winding
42-hour power reserve when fully wound
Date display with crown-activated rapid advance
Central hacking seconds
Screw-in crown
Soft-iron inner case for protection against magnetic fields
Sapphire glass, flat, antireflective coating on both sides
Water-resistant 12 bar
Case height 10 mm
Diameter 40 mm
Na stronie producenta nie ma więcej szczegółów na temat napędzającego zegarek mechanizmu, ale z róznych źródeł mozna wyszperać, że w środku siedzi modyfikowana Sellita SW200.
Poprawka:
W środku siedzi coś co ładnie nazywa się cal. 30110 a w praktyce jest modyfikowaną ETA 2892A2.
Wygląda tak:
Modyfikacja: neiwiele znalazłem, ale po specyfikacjach widać, że oprócz zdobień jest tez +2 kamienie łożyskowe względem mechanizmu bazowego (chociaż tu też wersje są różne, bo znalazłem ten mechanizm w wersji 21 kamieni - czyli tak jak bazowy i 23 kamienie, czyli o 2 więcej niż w bazowym)
Koperta
Mechanizm zamknięty jest w stalowej, stosunkowo niedużej kopercie o (moim zdaniem) bardzo ciekawym wzornictwie. Zaprojektowana została surowo (mało wyobleń, ostre krawędzie, dość ascetyczny dekiel), ale w tej surowości jest coś wyjątkowego. Widać, że każde załamanie, każda faza i wykończenie każdej powierzchni zostało starannie przemyślane i razem tworzy coś co nazwałbym surową elegancją. Osobiście od razu stałem się fanem tego kształtu koperty.
Koperta jest w znacznej większości szczotkowana. Wyjątek stanowia fazy, powierzchnie koronki, cieniutki pierścień na bezelu (tuż przy szkle) oraz walcowa powierzchania z boku koperty (po stronie godziny 9-tej). Warto dodać, że jest to chyba jedyny niekanciasty element w zegarku.
Koperta posiada rozsądnych rozmiarów, wygodną w operowaniu, sygnowaną koronke umiesczoną tradycyjnie na godzinie 3-ciej. Dodatkowo koronka jest zakręcana. Koronkę otacza prosta, bardzo ładnie wykonana osłona która optycznie powiększa nieco zegarek.
"Dwustopniowy" bezel jest również surowy (chodzi mi o podcięcie w połowie wysokości tego elementu). Na bezlu równomiernie rozmieszczono 5 małych otworów łamiacych troszke jego monotonię.
Całość przykryta została od strony tarczy szafirowym szkłem z wyśmienitym atyrefleksem, od spodu natomiast wspomnianym już wczesniej, ascetycznym, pełnym deklem. Na deklu umieszczono jedynie nazwę firmy, nazwę linii zegarków (Ingenieur) oraz numer seryjny zegarka.
Bransoleta
Brannsoleta jest wzorniczo bardzo spójna z kopertą. Surowa, kanciasta, w większości szczotkowana. Pierwsze dwa ogniwa (licząc od koperty) są zwężane, by potem przejść w prostokątne ogniwa o szerokości 20mm. Każde z nich ma polerowane fazy, co niesamowicie dodaje uroku całemu zegarkowi. Na zapięciu zostalo umieszczone głęboko grawerowane logo firmy.
Wydawałoby się, że to tyle co można napisac na temat bransolety. No i nie... to nie koniec. Jak przystało na inżyniera w bransolecie jest kilka fajnych patentów. Po pierwsze mechanizm zapinania jest troszkę odbiegający od standardu do jakiego przywykliśmy. Wciskając przyciski blokady działamy dwome trzpieniami na krzywke, która dzieki swojemu kształtowi wykonuje niewielkie przesunięcie wzdłuż bransolety zwalniając bolec blokujący zapięcie. Cały mechanizm zapiecia ładnie widać po rozpięciu bransolety
Kolejnym patentem jest system skracania. Z tego co dowiedziałem się od Karola te punkciki na spodniej części bransolety, to przyciski, które po wciśnieciu specjanym narzędziem powodują odskoczenie pinów łączących ogniwa bransolety. Można powiedzieć - pełna automatyka. Nie trzeba nic wypychać, bać się o zgubienie pinów i tego typu sprawy. Jak dla mnie świetne rozwiazanie, dodatkowo bardzo dobrze korespondujące z nazwą lini, do której należy zegarek.
(jeśli coś pokręciłem, to Karol - proszę popraw).
Jedynym minusem jaki zauwazyłem, jest brak miniregulacji przy zapięciu, która pozwala na znacznie lepsze dopasowanie bransolety niż samo wyjmowanie ogniw. Ja miałem to szczęscie, że dostałem niemal idealnie dopasowana bransoletę.
Twarz zegarka, czyli tarcza i wskazówki
Tutaj niby też fajerwerków nie ma... ale jednak są. Tarcza tego zegarka jest do bólu prosta i oszczędna (czarna, matowa, żadnego giloszowania). Ale mimo tej prostoty mogę się na nią patrzeć niemal bez przerwy. Głęboka czerń świetnie kontrastuje z wykończonymi na wysoki połysk, nakładanymi indeksami godzinowymi, oraz malowanymi indeksami minutowymi. Nakładane indeksy są (w pierwszym odczuciu) w kształcie prostokątów, ale po przyjrzeniu się widzimy że każdy z nich ma lekkie podciecie od zewnętrznej strony zewnętrznej krawędzi tarczy oraz scięcie w stronę środka tarczy.
Zapewnia to bardzo ładną grę świateł. Każdy indeks ma na środku pasek białej lumy (świecącej na zielono).
Indeksy są rozłozone równo, a godzinę 12-ta wyróżniono indeksem podówjnym. Na godzinie 3-ciej umieszczono okienko daty (surowo - bez ramki). Pierścień daty jest na szczęście w kolorze tarczy . Literatura na tarczy również jest bardzo oszczędna - widnieje tam tylko nazwa firmy (IWC Schaffhausen) oraz linii z jakiej wywodzi się zegarek (Ingenieur) no i obowiązkowe malutkie "swiss made" w okolicy godziny 6-tej. Całości dopełnia delikatny akcent w postaci rowka wokół tarczy, wyznaczjącego końce indeksów godzinowych.
Wskazówki to oddzielna historia. Pięknie polerowane, lekko przełamane wzdłuż i czesciowo szkieletowane wskazówki godzinowa i minutowa doskonale pasuja do tarczy. Każda z nich posiada pasek lumy kończący się mniej więcej w połowie odległości do wierzchołka wskazówki do środka tarczy. Towarzyszy im cieniutka wskazówka sekundowa, ze zgrubieniem wypełnionym lumą od strony grotu oraz w calości polerowaną przeciwwagą.
Cały opisany powyzej zestaw w połączeniu z genialnym antyrefleksem (efekt zaniku szkła prawie pod każdym kątem) robi niesamowite wrażenie. Niestety na zdjęciach nie da się oddać nawet połowy tego efektu i ogólnie urody tego zegarka (myslę, że jest kilka osób, które się ze mną z godzą).
Wrazenia z użytkowania.
Zegarka używałem którko, ale napisze tyle ile zdążyłem wyłuskać przez te kilka dni. Po pierwsze - leży idealnie. Niewielki rozmiar (40mm) delikatnie powiększony optycznie osłoną koronki sprawie, że na nadgarstku takim jak mój (ok 17-17,5cm) zegarek leży idealnie - jak przyklejony. Jest też bardzo wygodny - praktycznie zlewa się z nadgarskiem, a profil uszu dodatkowo poprawia układanie się zegarka. Kolejne wrażenie, to to, że zegarek jest cięższy niż wyglada. Jego niewielkia średnica, grubość (10mm) oraz stosunkowo płaska bransoleta sprawiają, że w pierwszej chwili mamy lekki dysonans między wyglądem, a masą jaką czujemy po założeniu go na nadgarstek. Nie jest on jednak zbyt cieżki - jest to takie przyjemne zegarkowe obciążenie
Dużym plusem jest wygodne operowanie koronką i bardzo wyraźne rozróżnienie pozycji koronki odpowiedzialnych za ustawianie daty oraz godziny. W niektórych zegarkach bardzo łatwo przypadkowo przeskoczyć z jednej na drugą - tutaj nie będzie miało to miejsca, ponieważ koronka wymaga wyraźnego odciagnięcia z pozycji schowanej do pozycji 1 - gdzie ustawiamy datę, oraz tak samo wyraźnego odciągniecia, aby przemieścić ją do pozycji 2 - ustawianie godziny.
Mimo swojej prostoty zegarek budzi zainteresowanie - podejrzewam, że duży wpływ ma na to wspomniany efekt braku szkła. Po prostu jak, ktoś się na niego patrzy to wygląda jakby się zastanawiał: "Mówic facetowi że szkło zbił? Czy się nie odzywać i niech się sam zorientuje? "
Którkie podsumowanie.
Można mówić co sie chce, ale jednak wyższa półka, to jest wyższa półka. Jakość wykończeń, polerki, cała kompozycja zegarka naprawdę są na najwyższym poziomie. Wygoda noszenia również nie pozostawia nic do życzenia. Nie sprawdzałem odchyłek jakie robi, ale nie robie tego w żadnym zegarku (nie mam takiego fetyszu).
Jedyną rzeczą która budzi mieszane uczucia jest cena jaką płacimy za zegarek, w którym siedzi taki, a nie inny mechanizm. Tylko trzeba zadać sobie pytanie: czy jeśli mechanizm jest wystarczająco dokładny (a na pewno jest) to czy naprawdę kupuje zegarek tylko (albo głównie) dla mechanizmu, który jest w środku? Czy warto wydać takie pieniądze na zegarek, w którym nie tyka in-house?
Ja po tych kilku dniach doszedłem do wniosku, że jeśli tylko nastanie dzień gdy będę mógł taki zegarek kupić, to to zrobię, bo w tym wypadku bardziej zależy mi na formie, wzornictwie i wykonaniu wszytkich elementów które opisałem niż na tym, czy to co siedzi wewnątrz nazywa się ETA, Sellita, czy IWC in-house.
Dzięki tym, którzy dotrwali do końca
Karolowi dziękuje za to, że miałem możliwość napisać tę recenzję
I jeszcze kilka fotek (mniej lub bardziej udanych)
Ostatnio zmieniony przez Szymon 2014-02-26, 11:02, w całości zmieniany 6 razy
Fajna recka.
Zegarek dla mnie totalnie bezpłciowy ale najważniejsze, że Tobie się podoba.
Tak z ciekawości ile on kosztuje? Nie podałeś chyba tego w opisie a fajnie gdyby recenzja była pełna.
_________________
"Muzyka – po milczeniu – najlepiej wyraża to co niewyobrażalne" Aldous Huxley (1894 - 1963)
Szymon [Usunięty]
#4 Wysłany: 2014-02-23, 22:58
pisar napisał/a:
Tak z ciekawości ile on kosztuje? Nie podałeś chyba tego w opisie a fajnie gdyby recenzja była pełna.
Recenzja jest pełna
Może niezbyt jasno to przekazałem, ale zegarek nie jest moja własnością - otrzymałem go na weekend w celu napisania recenzji . Co do ceny to wiesz... internet, google. Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach
Ostatnio zmieniony przez Szymon 2014-02-23, 22:58, w całości zmieniany 1 raz
rozrzut jakościowy zdjęć jest tak duży, że ciężko uwierzyć w to, że wyszły z tej samej ręki...
_________________ "Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska."
Usługi finansowe dla firm. Kredyt, Leasing, Faktoring. Info -> PW
Szymon [Usunięty]
#8 Wysłany: 2014-02-24, 09:38
Emre napisał/a:
rozrzut jakościowy zdjęć jest tak duży, że ciężko uwierzyć w to, że wyszły z tej samej ręki...
Może to dlatego, że niektóre sa robione "w terenie" bez specjalnego przygotowania, niektóre na duzym powiększeniu (co w przypadku używania kalkulatora z softem makro trochę psuje jajkość) a niektóre są po dość długim staraniu i ustawianiu światła.
Ale zdaje mi się, że te z rysunkami i suwmiarką wyszły nienajgorzej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach