Paul Wyler, urodzony w 1896 roku zakłada w 1924 roku, w Bazylei, spółkę Wyler Watch. W 1927 roku Wyler prezentuje dwa mechanizmy precyzyjne: 16 i 19”. Ich wyjątkowość polegała na zastosowaniu balansu w technologii incaflex, która była patentem Wylera. Koło balansu chronione jest przez dwie krzywe poprowadzone wzdłuż jego średnicy.
Takie rozwiązanie zapewnie stabilność pracy, co Wyler potwierdził przeprowadzając karkołomny eksperyment. Otóż w 1956 roku balans incaflex był już na tyle dopracowany, że zdecydowano się na zrzucenie dwóch zegarków ze szczytu wieży Eiffla. Oba „przeżyły” upadek i działały nadal, co zapewniło marce spory rozgłos na całym świecie. Zdarzenie zostało odnotowane w kronikach, gdzie zaznaczono że zegarki nadal były w świetnym stanie technicznym. Ten 300-metrowy upadek był świetną reklamą dla marki. Eksperyment powtórzono w 1962 roku zrzucając, tym razem sześć zegarków z wieży Seattle Tower(316 m). Notariusz raz kolejny potwierdził, że zegarki upadek zniosły bez uszczerbku i nadal pracują w najlepsze. Amortyzowany balans opracowany przez Wylera przeszedł tym samym do historii. Oprócz opracowania balansu incaflex Wyler zajmował się daleko idącymi modyfikacjami mechanizmów innych producentów. Czasami modyfikacje szły na tyle daleko, że właściwie można było uznać mechanizm za kaliber Wylera.
Wracając do lat 20tych – najbardziej znaczący klientem, był Innocente Binda, który z czasem stał się również inwestorem. Grupa Binda istnieje od 1906 r., obecnie zrzesza takie brandy jak Vetta, Breil, Lorus, Seiko, D&G. Podczas mundialu w1934 roku zegarki Wylera stały się oficjalnym dodatkiem do stroju zwycięskiej reprezentacji Włoch.
W latach 60tych, modele z naciągiem automatycznym stały się oficjalnymi zegarkami linii kolejowych Santa Fe. W latach 70tych firma Wyler Watch. Corp. właściwie zaprzestała działalności zegarmistrzowskiej. Była dystrybutorem marki Eterna, z siedzibą w Nowym Jorku. W kolejnych latach nastąpiła fuzja z marką Vetta, ale niewiele udało mi się dowiedzieć o tworze Wyler-Vetta.
Poniżej kilka modeli historycznych:
I banda nurków, zapewne z przełomu lat 60/70tych, do tej rodziny należy również mój egzemplarz.
Czasy obecne
Firma Wyler odrodziła się w 2006 roku i obecnie produkuje zaawansowane zegarki, często na potrzeby sportów motorowych. Mocno angażuje się w akcje ekologiczne ( ), posiada brytyjski certyfikat CarbonNeutral(dot. niskiej emisji dwutlenku węgla), sponsoruje imprezy motoryzacyjne, jest partnerem rajdu Dakar. Niedawno, by uczcić ten fakt Wyler wypuścił chronograf wykonany z tantalu, z subtarczami w kolorystyce nawiązującej do piasku pustyni, w limitacji 182 szt.
Wyler stosuje obecnie ciekawe zaawansowane amortyzowanie koperty i zamkniętego w niej mechanizmu. Rozwiązanie to nawiązuje do zawieszenia samochodu- w każdym z rogów koperty zamknięto „miniamortyzator”, który odpowiada za niwelowanie wstrząsów.
Firma Wyler słynie obecnie z niekonwencjonalnego podejścia do zegarmistrzostwa, nietypowych rozwiązań i materiałów, zaawansowanej technologii koperty.
Info z ostatniej chwili: irekm z KMZ wyczytał w prasie, że Wyler Geneve z końcem roku 2009 znowu się rozpadł A szkoda, bo niezła niszowa marka.
Model, który trafił w moje ręce to Wyler oparty o mechanizm Valjoux 23. Mocno odstaje stylistyką od modeli obecnych, z pewnością jest jedynie namiastką tej kosmicznej technologii, ale i tak jak na początek lat 70tych prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Jest to 30-minutowy chronograf o naciągu ręcznym, rezerwa chodu circa 42h. Średnica zegarka to 40mm bez koronek(z nimi 43mm), między uszami mało typowe - 19mm. Pod szkłem porusza się wewnętrzny obrotowy bezel, poruszany koronką po lewej stronie koperty(tak, tak- udaje zawór helowy ). Zegarek jest stosunkowo gruby i masywny, ale w końcu to diver o wodoszczelności 200m(660 stóp, co sugeruje napis na tarczy). Egzemplarz pochodzi najpewniej z okolic 1971 roku, co wnioskuję na podstawie reklamy wydrukowanej w tym roczniku Playboya(dotarłem do plakatu na eBay’u, a rocznik sprawdziłem w darmowym archiwum Playboy’a dostępnym w Internecie). Zegareczek bardzo wygodnie się nosi, nie jest zbyt duży. Brakuje mu jedynie porządnego paska tropik, jak w oryginale, albo jakiegoś konkretnego mesha.
Jego historia dla mnie zaczęła się jeszcze za gówniarza, jak miałem jakieś 12 lat. Znalazłem go wśród jakiś szpejów w domu rodzinnym. Oddałem go wtedy do zegarmistrza(a właściwie mama oddała ), a ten po dwóch dniach powiedział mi że nigdy nie zajmował się takim czymś i nawet go nie tknie. W sumie się nie dziwię, bo sporo było w nim do roboty- szkło do dorobienia, brak jednego z przycisków chronografu, zepsuty mechanizm(połamane zębatki, konieczne dorobienie), wykruszone wypełnienie wskazówek, mocno poobijana koperta.
Zegarek przeleżał kolejne lata, dopóki sobie o nim nie przypomniałem zimą ubiegłego roku. Przetrząsnąłem cały dom w jego poszukiwaniu i w końcu znalazłem w jakiejś szufladzie. Nachodziłem się po wrocławskich zegarmistrzach, ale tylko kręcili nosami, albo z góry rzucali zaporowymi cenami za renowację. Założyłem temat na forum i znalazłem kontakt do p. Grzegorza Safinowskiego, który podjął się odnowienia zegarka. Trochę to trwało z racji trudności z dorobieniem części, ale jakoś się udało i w końcu jest
Wielkie podziękowania należą się właśnie p. Grzegorzowi, dzięki któremu mogę teraz cieszyć się tym zegarkiem. No, a teraz obiecywane zdjęcia(z góry przepraszam za jakość, ale przez szkło wyjątkowo trudno zrobić dobre zdjęcie tarczy ):
A tak wyglądał zegarek przed renowacją:
Z góry przepraszam za brak aktualnych zdjęć mechanizmu(a piękny jest- widziałem przed renowacją). Nie mam klucza, którym mógłbym zegarek otworzyć.
Uf, to chyba tyle co chciałem napisać. Dodam tylko, że jestem świadomy tego, że przycisk nie jest oryginalny, szkło i jego stalowa ramka również nie, a koperta jest dość mocno polerowana. Nic to- mi fajnie się go nosi Szczególnie zważając na fakt, że przed renowacją wyglądał fatalnie. Tutaj link do tematu i pytań o renowację, tam również zdjęcia "przed": LINK
Ostatnio zmieniony przez Bibliotek@rz 2010-08-03, 20:50, w całości zmieniany 4 razy
CornCobbMan Właściciel Pola Ryżowego porwany obłędem...
Zegarek bardzo fajny, i jeszcze na dodatek ciekawy.
Uscislenie co do Incaflexu. Sama konstrukcja kola balansu zapewnia ochrone przeciwstrzasowa, co powoduje, ze zadnego osobnego systemu przeciwwstrzasowego (typu Incabloc) nie potrzeba. Rezultat: mechanizm na pierwszy rzut oka wydaje sie nie miec ZADNEJ ochrony przeciwwstrzasowej - goly kamien na osi balansu po zdjeciu dekla. Ale, tak jak piszesz, to tylko pozory - w rzeczywistosci ochrona jest i to calkiem porzadna - ale rozwiazana w inny sposob.
Tutaj link do watku, ze swietnymi zdjeciami Paula Delury:
Jeśli tylko zechcesz wpaść to jakiś kąt zawsze się znajdzie Lipiec/sierpień raczej ciężko, bo u mnie urlopowo-rozjazdowo, a nawet pracowo Ale wrzesień jak najbardziej pasuje!
Pies czy kot?: kot Pomógł: 2 razy Wiek: 39 Dołączył: 09 Lut 2010 Posty: 1796 Skąd: Poznań
#14 Wysłany: 2010-07-17, 23:06
świetny!!
brawa za zegarek z taką historią i po nie łatwiej drodze w przywracaniu go do obecnego stanu!
zegarki z tamtych lat maja coś urzekającego w sobie
zazdraszczam, ale kiedyś i ja sobie sprawie chrono z tamtej epoki
fajny dekiel. Czy to był zegarek przeznaczony dla ratowników? niezły lans musiał być z takim zegarkiem
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach