Moje radzieckie zegarki to eksponaty muzealne - jak ktoś chce je zobaczyć musi kupić bilet i włożyć papcie - jak w muzeum Moich sowietów nie noszę, bo to są w większości zegarki w stanie idealnym - w tym wiele nówek z papierami i szkoda by je było narazić na uszkodzenie, tym bardziej że są to zegarki, których już nie ma w produkcji od dawna. Jak się któryś porysuje, czy pokaleczy to skąd wezmę nowego ? Nie ma skąd. Radzieckie zegarki mają dla mnie wartość kolekcjonerską, nie użytkową i tak pozostanie. Swoją drogą, to za parę dni jak dotrą wszystkie przesyłki pokażę na forum hurtową ilość radzieckich dziewic
Nosić mogę zegarek współcześnie produkowany. Jak się zniszczy, nie będę żałował; mogę kupić nowy. Oczywiście nie myślę tu o wbijaniu gwoździ zegarkiem, jeśli przez przypadek coś się z zegarkiem stanie i nie będzie nadawał się do reanimacji, kupię sobie identyczny nowy.
Wystarczy już tej teorii przejdźmy do praktyki
Kiedyś nosiłem radzieckiego Łucza. Nie było mi żal go używać, bo w kolekcji mam drugiego identycznego w lepszym stanie.
Obecnie na nadgarstku mam Pekina, ale ...
ma za małą WR. Jako zegarek wyjściowo - garniturowy upatrzyłem już sobie Seagulla GMT, a że dwa zegarki "typu eleganckiego" nie są mi potrzebne to pewnie Pekin pójdzie na bazarek. Jeśli chodzi o zegarki użytkowe, to nie mam parcia do tego, żeby mieć ich dużo. Powiększać się ma kolekcja radzieckich, a zegarków użytkowych wystarczą mi jak na razie dwa (docelowo trzy, no maksimum cztery).
Oprócz eleganta przydałby się zegarek na co dzień który wody się nie boi. Do tej pory przy wyjazdach na balneoterapię zabierałem ze sobą noworuską amfibię sailor, ale jak do noszenia na co dzień za bardzo się nie nadaje - tarcza wyblaknie i zegarek po prostu będzie brzydki.
Naszło mnie więc na zakup wodoszczelnego zegarka, takiego którego zabiorę na balneoterapię w Bałtyku, na basen w sanatorium i nie będę musiał na niego uważać podczas deszczu, czy podlewania ogródka.
Jak na razie, podczas deszczu najbardziej uważam na to, żeby nie zalało mi Pekina (wcześniej Łucza) Na mnie pada, a zegarek jest suchutki pod parasolem
No to starczy już tego trucia, przejdźmy do meritum - wreszcie
Co wybrać na zegarek do codziennego użytku z WR minimum 100M
Wybór w zasadzie jest prosty. Na Łódzkim Spotkaniu ten zegarek to był dla mnie nr 1 wśród nurków - BERNHARDT Seashark Niby ma aż 42mm, ale nie czuć tego, wydaje się mniejszy, co ja odbieram jako duży plus
Nowe mako też mi się podoba, ale pod względem wyglądu i wygody w noszeniu berni jest górą.
I teraz meritum sprawy, czyli jedno pytanie do którego tak długo brnąłem, trując Was przy okazji
Który BERNI jest ładniejszy CZERWONY czy ŻÓŁTY jak na razie nie mogę się zdecydować.
Seiko lub Citizen gdy można mieć Rekina. Bbbbbbbbbbleeeeeeeeeeeee
I możeta mnie, fany siekaczy, ukrzyżować!!!
Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że będzie niedługo okazja zakupić żółtego lub czarnego Benka.
Czarny jest bardzo fajny, szarego nie widziałem, co nie znaczy, że bardziej wesołe kolory są brzydkie. Zresztą kolejny z kolorów Rekina niedługo pojawi się na forum i będzie to mój Rekin. A w jakim kolorze to Wam nie powiem
Wracając do nurasa dla Smoka. Widziałbym Androida Octopusa - ma takowego Fazi, z czarną tarczą. Jest teraz do wzięcia w dobrej cenie na WUSie. Mi chodzi po głowie niebieski.
Pies czy kot?: pies Pomógł: 317 razy Dołączył: 19 Lut 2010 Posty: 28712 Skąd: ...
#11 Wysłany: 2010-07-30, 10:16
Jeśli Berni to czarny...
A może jakiś Citizen NY0023... Rozmiar będzie Ci na 100% odpowiadał, nie są monstrualne. Pięknie i długo świecą, są dokładne. Pasek 20mm. Rozmiar koperty to niecałe 38mm. No i kupisz go za ok. 350zł z szippingiem.
Są dostępne w różnych kolorach. A może China-Bond od Kuby? Jest na Bazarku.
Ostatnio zmieniony przez Tomek 2010-07-30, 10:17, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach